Stwory całkiem przedwieczne
Stara to była legenda, że w liwieckich starorzeczach lub zapuszczonych bobrowych stawach niekiedy bezdenne otchłanie wodne się otwierały, a z nich wynurzali się czasami ludzie z wieków pradawnych albo i stwory całkiem przedwieczne. W książce Diabłu ogarek. Czarna Wierzba takich legend jest całe mnóstwo, tyle tylko, że… są one rzeczywistością! Po Wielkiej Smucie siły natury i nadprzyrodzone stworzenia się przemieszały, a granice świata żywych i martwych uległy zatarciu. Upiory, szukając ukojenia, ciągnęły w granice Rzeczypospolitej i dopiero pod Smoleńskiem odparto ten atak istot z innego świata. Teraz jednak sytuacja się powtarza i do upadku zmierza nie tylko ten, ale i paranormalny świat.
Tym samym autor przenosi nas w przeszłość, do siedemnastego wieku, do czasów panowania Władysława IV Wazy, po wojnach ze Szwecją i Rosją. Mimo wyraźnie zarysowanej historii, rozlicznych szczegółów życia w ówczesnych realiach, tło nie przytłacza akcji. Autorowi, Konradowi T. Lewandowskiemu udało się stworzyć niezwykłą kompilację rzeczywistości z tym, co nierealne, a wisienką na torcie jest tu stylizacja języka, która pozwala wczuć się w klimat tamtych czasów.
Bohaterem książki jest weteran wojny smoleńskiej, Stanisław Jakub Lewandowski herbu Paprzyca, woźny trybunału ziemi liwskiej. Pełni on funkcję urzędnika odpowiedzialnego za dostarczenie korespondencji sądowej oraz ogłaszanie wyroków. Stanisław wyjątkowo nadaje się do roli, w trakcie pełnienia której nierzadko trzeba użyć przemocy. Są bowiem dwa sposoby doręczania wezwań przed oblicze trybunału - na piśmie za pokwitowaniem rodową pieczęcią, oraz przez ogłoszenie z udziałem godnych obywateli jako świadków. To właśnie ta pierwsza droga bywa problematyczna i wymaga od woźnego poświęcenia istnień ludzkich w przypadku oporów przed złożeniem pieczęci na poświadczeniu. Oczywiście, po dokonanej rzezi trzeba odbyć pokutę, albo chociaż opłacić mszę w intencji zmarłych, ale wszystko to odbywa się w słusznej sprawie…
Teraz jednak przed woźnym bardziej znaczące wyzwanie - oto równowaga pomiędzy światem ezoterycznym a realnym uległa zachwianiu. A przecież od wieków płaszczyzny te egzystują w sąsiedztwie i mimo, że (…) swojskie wcale nie znaczy, że poczciwe, bo one wszystkie co do jednego, jak na diabelskie nasienie przystało, wredne było z natury, a bywały też czasem groźne jak głodne wilki, ale zawsze wiadomo było dobrze, co robić, aby takiego nie rozdrażnić, w drogę mu nie wejść i w zaświatowe kłopoty nie wpaść. Woźny doskonale wie, jak o dobrą komitywę dbać i chronić na przykład czarną wierzbę, w której mieszka nieziemski stwór o lisim wyglądzie.
Celem Stanisława jest walka o przetrwanie Rzeczypospolitej, w której dzięki chciwości i niefrasobliwości tych, którzy szacunku niegodni, rozpleniają się upiory - rezultat nieudanych paktów z szatanem. Wszystko to odbywa się w niezwykle spektakularny sposób, dosłownie przykuwając nas do lektury.
Diabłu ogarek. Czarna Wierzba Konrada T. Lewandowskiego jest tym samym książką, na którą niewątpliwie uwagę zwrócić warto, chociażby z uwagi na ogrom pracy, jaką autor musiał włożyć w odwzorowanie realiów tamtych czasów, czy postać samego woźnego - krewkiego szlachcica o prawym sercu i wojowniczej duszy, nieznającego strachu czy lęku. Jestem również przekonana, że o autorze jeszcze nie raz usłyszymy i wcale do tego czarna magia potrzebna nie będzie.
Mandżuria, ostatnia dekada XIX wieku. Polscy poszukiwacze złota i zbiegowie z Sybiru spotykają ukrytą w górach Małego Chinganu gminę niedobitków Tajpingów...
Rzymianie podbili już całą Galię. Całą? Nie! Broni się jeszcze jedna mała wioska... Ta historia jak z komiksu o Asterixie i Obelixie wydarzyła się naprawdę...