Kasia i Małgorzata przez wiele lat nie wiedziały o swoim istnieniu. Żadna z nich nie wiedziała, że ma siostrę. Teraz, już jako dorosłe kobiety, mają szansę odnowić rodzinne więzi. By jednak stało się to możliwe, będą musiały choć na chwilę zanurzyć się w przeszłości. Odkryć, dlaczego zmarła właśnie matka zdecydowała się oddać jedną z nich. Poznać rodzinne tajemnice. Podczas stypy po pogrzebie mamy znajdą się w oku cyklonu. W centrum huraganu, który zmiecie wszystko to, co wiedziały o swoich bliskich.
Zacząć trzeba od tego, że Cyklon Przemysława Semczuka nie jest literaturą faktu. To powieść inspirowana reportażem, który autor napisał przed laty dla „Newsweeka". Materiał ten dołączono do książki – i bardzo dobrze się stało, bo bez tego trudno byłoby w opisaną w powieści historię uwierzyć. Lektura reportażu Semczuka pokazuje, że opisywane w powieści wydarzenia bardzo bliskie są faktom. Autor po prostu wypełnił powstałe luki i niedopowiedzenia, a całą historię ujął w ramy powieści obyczajowej, którą czyta się jak rasowy thriller. Bo też i jego opowieść jest rzeczywiście porażająca.
Cyklon znakomicie pokazuje, jak wydarzenia z przeszłości potrafią zaciążyć na losach przedstawicieli kolejnych pokoleń danej rodziny. Jak niszczącą, destrukcyjną siłę mają kłamstwa, niedopowiedzenia i tajemnice. Jak swoiste fatum spada na dzieci i wnuki bohaterów dramatycznych wydarzeń. Podczas lektury Cyklonu Przemysława Semczuka czytelnik wraz z bohaterkami przedziera się przez kolejne warstwy kłamstw, przeinaczeń i niedopowiedzeń, by dotrzeć do sedna historii ich dziadka, Bronisława Żołnierowicza, a także jego rodziny. Odkrywa, jak dokonane przez niego i jego bliskich wybory zdecydowały o wydarzeniach dużo późniejszych. Jak wielka historia, w którą uwikłani zostają zwyczajni ludzie, wpływa na ich losy, niszcząc charaktery i życiorysy.
Bardzo trudno jest pisać o Cyklonie, nie zdradzając najważniejszej, największej tajemnicy, która legła u podstaw fabuły powieści Semczuka. Z okładki dowiadujemy się, że śledztwo prowadzone przez Małgorzatę i Katarzynę prowadzi je do obozu w Auschwitz. Nie jest jednak Cyklon kolejną powieścią wpisującą się w nurt książek, których autorzy żerują na zainteresowaniu tematem Zagłady, traktując obozowe historie wyłącznie przedmiotowo. Tu Auschwitz jest znaczącym elementem, potraktowanym poważnie i z dbałością o historyczną rzetelność. Wydarzenia mające miejsce w obozie to jednak punkt wyjścia do uniwersalnej opowieści o tym, że strach potrafi człowieka doszczętnie zniszczyć, decydując również o życiu jego bliskich. O tym, jak łatwo strach ten wykorzystać do realizacji własnych celów. I o tym, że warto powstrzymać się przed oceną wyborów dokonywanych przez innych ludzi, nie sposób bowiem poznać czy uwzględnić wszystkich okoliczności.
Cyklon to świetna powieść. Sprawnie napisana, angażująca i – choć wydaje się to niemożliwe – rzucająca całkiem sporo światła na mniej znaną stronę historii najnowszej. To opowieść naprawdę wiarygodna, bo przecież oparta na faktach, choć wiele wydarzeń w niej opisanych wydaje się wręcz nieprawdopodobnych.
Czasy PRL-u kojarzą się z barwnymi ucieczkami. Porwania samolotów, kutry rybackie uciekające na Bornholm, wyprawy przez Bałtyk kajakiem, a nawet...
Nie był tak szybki jak porsche, ani tak przestronny jak ford, ani tak niezawodny jak toyota, ale pokochały go miliony Polaków. Jeździł nim Pawlak w "Nie...