Poznawanie nowych słów, obserwowanie nowych zjawisk, kosztowanie nowych potraw czy słuchanie nowych dźwięków największą radość sprawia najmłodszym dzieciom. To właśnie w okresie pierwszych kilku lat wiedza i umiejętności, jakie dziecko wykształci, pomagają mu w zdobywaniu nowych doświadczeń w starszym już wieku. By rozwój przebiegał prawidłowo oraz by naukę łączyć z ciekawą zabawą, warto podsuwać najmłodszym dzieciom kierowane do nich i odpowiednio przygotowane, kolorowe i ilustrowane książeczki. Ciekawą propozycję już dla kilkunastomiesięcznych maluchów przygotowało Wydawnictwo Dwie Siostry. To bogata w ilustracje, zabawna książeczka Co by tu wtrąbić? Oli Cieślak.
Bohaterem książki, jak nietrudno się domyślić, jest słoń. Słoń wyraźnie i niezaprzeczalnie głodny. Swoje niezadowolenie z takiego stanu rzeczy bohater okazuje wszem i wobec, ale na szczęście nie pozostaje przy tym bierny. Raz - dwa zabiera się do pracy i – czego z pewnością pozazdroszczą mu wszystkie zabiegane mamy – przygotowuje menu na cały najbliższy tydzień. Słoń o daniach na kolejne dni tygodnia potrafi pięknie opowiadać. Posiłki nie są też byle jakie. W słoniowym menu znajdziemy bowiem renklody i camemberty, a pewnego dnia pojawi się nawet pizza!
W zabawnej, wierszowanej i bardzo rytmicznej książce Oli Cieślak pojawia się wiele nowych słów, które maluchy z chęcią będą chciały umieścić w swoich, skromnych jeszcze, słowniczkach. Na pierwszy plan wysuwają się przede wszystkim nazwy potraw bądź też ich składników czy elementów. Nie brakuje nawet zapożyczeń z języków obcych. Co ważne, przy każdym „trudniejszym” wyrazie znajduje się gwiazdka, która odsyła na dół strony, gdzie znajduje się zapisane w kilku prostych słowach wyjaśnienie.
Kolejnym ważnym elementem książki Co by tu wtrąbić? jest możliwość przyswajania nazw dni tygodnia. Maluchy miewają problemy z określeniem czy umieszczeniem w czasie wydarzeń, które miały już miejsce, bądź też tych, które dopiero się wydarzą. Lektura książki Oli Cieślak może być dobrym pretekstem do nauki zarówno nazw dni tygodnia, jak i - w dalszej kolejności - także liczenia do siedmiu.
W książce kierowanej do najmłodszych, często nie potrafiących jeszcze mówić, a co dopiero czytać maluchów nie mogło zabraknąć dużych, starannie przygotowanych i kolorowych ilustracji. Rysunki stanowią integralną część opowieści, a zastosowane liternictwo jest bardzo spójne ze stylem, w jakim utrzymane są ilustracje. Całość sprawia wrażenie, jakby została namalowana kolorową farbą przy pomocy pędzli różnej grubości. Rysunki przedstawiają głównego bohatera, słonia, a także jego mysich przyjaciół podczas przygotowywania i spożywania kolejnych posiłków. Być może kolorowe ilustracje oprócz walorów estetycznych i edukacyjnych przysłużą się rodzicom w jeszcze jeden sposób – przekonają niejadka do grzecznego zjedzenia chociaż jednego posiłku w ciągu dnia. Na ostatniej stronie autorka zadbała także o kondycję wszystkich smakoszy i zamieściła cztery proste ćwiczenia, o których warto pamiętać każdego dnia.
Ważną zaletą książki jest jej twarda, kartonowa oprawa i równie grube kolejne kartonowe strony. Dzięki temu zabiegowi książkę samodzielnie przeglądać mogą już kilkunastomiesięczne brzdące, bez obawy o szybkiej jej zniszczenie czy podarcie.
Książka kierowana jest do nie potrafiących jeszcze czytać maluchów, jak i do dzieci, które dopiero poznają pierwsze litery. Wspólna zabawa z rodzicami i rodzinne czytanie pomogą w nauce nowych słów, poznawania nowych przedmiotów i dań, a być może zaprowadzą też całą rodzinę do kuchni i zainspirują rodziców oraz maluchy do przygotowania wspólnego, prostego posiłku.
Wyzwanie dla małych detektywów: pełen tajemnic i zagadek książkowy spacer po piwnicy pewnego bloku. Betonowe szare ściany, z farby plamy, tynk...
'Głosy niosą się z oddali: Jest impreza u koali!" Czy to prawda, że misie koala cały czas śpią? Wcale nie! Czasem urządzają huczne imprezy. A przynajmniej...