Upiorny świat dorosłych, w który wciąga się dzieci. Zimno, obsesje, okrucieństwo bez końca.
Hilary prowadzi nas przez rzeczywistość, o istnieniu której nie chcielibyśmy wiedzieć. Jak mocno można skrzywdzić dziecko, udając, że najważniejsze są poprawne relacje ze społeczeństwem? Jak bardzo można zmienić jego psychikę, wmawiając, że to dla jego dobra? Jak bardzo szalona jest matka, która trzyma w domu klatkę, w której zamyka dziecko?
Londyński świat Hilary nie niesie nadziei na lepsze jutro. Nie ma cienia szansy na to, że będzie lepiej, że ludzie wyznaczeni przez społeczeństwo do pilnowania porządku będą go strzegli, że najsłabsi będą chronieni, że zło będzie ukarane. Nic z tych rzeczy. Było, jest i będzie źle. A nawet więcej, będzie coraz gorzej, bo raz posiane nasiona zła wschodzą, a zemsta po latach staje się po prostu kolejnym elementem koszmarnej układanki.
Brytyjska komisarz Marnie Rome też nie ma łatwego życia. Ale to nie dziwi – nikt normalny nie mógłby się zajmować morderstwami i porwaniami, nikt normalny nie negocjowałby z bandytą ukrytym w więzieniu. Marnie musi wziąć na siebie odpowiedzialność za ratowanie świata, a przynajmniej za odnalezienie dwóch chłopców, z których jeden zaginął lata temu i być może właśnie powrócił, aby wymierzyć sprawiedliwość, a drugi zniknął i nawet nie wiadomo, czy żyje.
Ciszej niż śmierć to dobrze skonstruowana powieść kryminalna, jedna z dziesiątek podobnych książek. Mamy w niej wszelkie elementy wynikające z połączenia domestic noir i kryminału noir. Znajdziemy tu ciemną stronę ludzkiej natury, kobiety, które wydają się miłe i sympatyczne, ale w rzeczywistości to potwory w ludzkiej skórze i wreszcie panią komisarz, która musi się z tym wszystkim zmierzyć. Nie realizuje modelu miłej dziewczyny z sąsiedztwa, nie szuka pomysłów na nowe ciuchy i fajny weekend. Jest czujna i wie, że każda miła buzia w jej otoczeniu może być bardzo niebezpieczna. Bo w literaturze czas miłych bohaterek wydaje się przemijać. Teraz na scenę wchodzą te, które nikomu nie ufają, są cyniczne, potrafią powalczyć o swoje, a małżeństwo traktują jak niekorzystny układ, z którego najlepiej jak najszybciej się wyplątać, zanim sprawy zajdą za daleko. Jednak w Ciszej niż śmierć Hilary idzie jeszcze dalej. Zatraca subtelną granicę pomiędzy konwencją a autodystansem. To sprawia, że powieść zaczyna budzić wątpliwości, czy aby nie za mocno jesteśmy przekonywani do czegoś dobrego, co tak dobre w rzeczywistości nie jest. Bo i wątki z życiem osobistym Marnie są już nieco ograne, i sterujący nią z więzienia przestępca gdzieś już się wcześniej pojawiał. Tak, jakby autorka wyjęła z szuflady kilka znanych kawałków i zagrała wszystko na nowo, ale za bardzo na serio, bez lekkości, która pozwala zachwycić się zgrabnym stylem.
Raczej dla koneserów.