A’la panna Marple
Sześćdziesięcioletnia Isolda Oberreiter, czyli tytułowa ciotka Poldi, przeprowadza się do ojczyzny zmarłego męża, do Włoch, na Sycylię. Tam pragnie w swoiście rozumianym spokoju dokończyć smutnego żywota - przede wszystkim pijąc. Jej planom zamierza zapobiec najbliższa włoska rodzina, w tym przede wszystkim trzy kobiety, kochające dolce vita ponad wszystko. Życie Poldi zmienia się, kiedy zamordowany zostae Valentino - dwudziestoletni chłopak, pomagający jej w pracach remontowo-wykończeniowych zakupionego właśnie domu. Poldi nie może zostawić tego przypadku osławionym włoskim służbom policyjnym. Kiedy orientuje się, że działają one dość opieszale, wkracza do akcji i znacząco wpływa na wydarzenia.
Dla Sycylijczyków radość z życia opiera się na dwóch filarach: na dobrym jedzeniu i na rozmowach - a właściwie sporach - o dobrym jedzeniu.
O przygodach Poldi opowiada jej siostrzeniec, który co i rusz gości u swojej nader żywiołowej - mimo wieku - ciotki, byłej kostiumolog. Jest- przynajmniej w swoim mniemaniu - pisarzem na dorobku, to znaczy takim, który jeszcze niczego ciekawego nie napisał, a bardzo pragnie zapisać swoje imię w historii literatury. Narracja młodego twórcy wpływa na styl opisu, mamy zatem sięganie do bogactwa współczesnej popkultury i nowoczesny, niezbyt pasujący do starszej pani języka. To głównie ciotka Poldi przykuwa uwagę czytelnika. Dobrze zbudowana, ozdobiona rzucającą się w oczy peruką, wlewająca w siebie alkohol niemal bez przerwy i klnąca jak niektórzy wybitni inteligenci (żeby niesprawiedliwie nie obrażać szewców). Pod wieloma względami bardziej przypomina dynamiczną Włoszkę niż spokojną Bawarkę.
Ciotka Poldi i sycylijskie lwy to bardzo lekki, humorystyczny kryminał detektywistyczny z rozbudowanymi wątkami obyczajowymi. To kryminał tak lekki, że można mówić o gierkach a’la panna Marple, ale nie tyle z żelazną logiką w tle, co z uśmiechem na ustach. Poldi bowiem nie przypomina panny Marple. Zresztą to nie tyle sama wdowa rozwiązuje zagadki, co stale towarzyszący jej komisarz Przypadek. Autor powieści, Mario Giordano, z radością sięga po rozmaite stereotypy dotyczące Włoch, Sycylii, mafii, policji, jedzenia, życia na Półwyspie Apeninskim. Niczego nie traktuje całkiem poważnie, nawet śmierć czy alkoholizm Poldi są tu ukazane dosyć groteskowo. Często toniemy w oparach abusrdu - trudno powiedzieć, czy rzeczywistych, czy tylko wynikających z literackiej fantazji. Obraz Sycylii i jej mieszkańców jest barwny i celowo przerysowany, podobnie jak sama niemiecka wdowa. Na pewno to realia bardziej zrozumiałe dla osób, które Sycylię już znają. Drobną trudność podczas lektury sprawiać mogą liczne włoskie słowa: nazwy dań, przekąsek, napojów, które niezorientowanym po prostu niewiele mówią.
Najważniejszą postacią jest sama Poldi, postać tragikomiczna. Podobna do sycylijskiej Etny - to znaczy chwilami uśpiona i nagle wybuchająca. Często - bardzo pewna siebie, rubaszna, pełna energii. Czasami znów - zwłaszcza po spożyciu większej ilości trunków - wpadająca w melancholię czy przygnębienie. Poldi zna się na piciu (od wczesnego rana), na trunkach (poza winami), westchnieniach i tarapatach. Zna się na dochodzeniach (od dziecka), na ludziach (od zawsze), na demonach i namiętności, przeklinaniu, feniksach i powstawaniu z popiołów. Jest podstarzałą hippiską, ciągle marzącą o namiętności, zafascynowaną facetami, często rozmyślającą o seksie. Siostrzeniec-narrator jakby z konieczności pozostaje w jej cieniu. Niebanalnymi postaciami są również siostry zmarłego męża Poldi oraz mąż jednej z nich, Martino, również pewien przystojny komisarz policji i zubożały arystokrata-dziwak.
Wstępy do każdego rozdziału streszczają jego treść, ale nie psują zabawy czytającemu. Jej sednem jest bowiem nie tyle skomplikowana fabuła czy wartka akcja, co humor słowny i sytuacyjny. Dużo w powieści jest opisów - zwłaszcza stanów psychicznych włoskiej Bawarki. Jest trochę słów o niemocy twórczej pisarza-narratora. Stosunkowo mało dialogów, co wynika w głównej mierze z przyjętej formy relacji, a więc streszczania cudzej opowieści. Dużo za to mamy opisów jedzenia i trunków. Jest trochę seksu, trochę wulgaryzmów, na szczęście nie z najniższej półki. Sporo radości życia - mimo cieni, które są jego nieodłącznym elementem.
Powieść powinna szczególnie przypaść do gustu miłośniczkom humorystycznych kryminałów Joanny Chmielewskiej, Ewy Stec, Olgi Rudnickiej czy kilku znanych pisarek rosyjskojęzycznych (np. Tatiany Polakowej).
Reporter Tarek trafia na trop sensacyjnej historii, która może stanowić przełom w jego karierze dziennikarskiej. Dowiaduje się o przygotowaniach do eksperymentu...
Nikt jednak nie ucieknie od swojej natury...
Więcej