W obronie krwi,
Dla której dziś tak wiele znaczysz,
On poświęcił wszystkie swoje dni.
Prawdziwy bóg -
Duch siły pośród dróg rozpaczy,
W mroku nocy ognia jasny błysk.
[ Honor - "Ocalić jutro" ]
Dawno nie spotkałem się z książką, która ujęłaby mnie tak mocno, jak "Bogumił Wiślanin". I nie zrobiła tego poprzez fabułę, dialogi, opisy czy kreację postaci, ale czymś nieuchwytnym, czymś przemykającym pomiędzy wersami – swoim klimatem.
Właściwie od strony technicznej "Bogumił Wiślanin" nie zachwyca, i to wypomniano mu już wiele razy w różnych recenzjach. Zupełnie słusznie, bo tempo prowadzenia fabuły jest zmienne, jednak wprowadzane opóźnienia czy naganne skracanie – niczym nie umotywowane. Pewne zwroty akcji również nie wynikają z przemyślanych i rozwijanych wcześniej koncepcji autora, ale wydają się być dziełem twórczego przypadku. Postacie – poza bohaterem tytułowym – są wyraźnie zarysowane, każda realizuje konsekwentnie przyjętą początkowo postawę i zazwyczaj taką zachowuje do końca. Dialogi są proste, służą w przeważającej części realizacji fabuły.
Na plus należy natomiast zaliczyć barwny opis tradycji pogańskich, które pojawiają się w ciągu całej powieści. Celebracje świąt, odprawianie żertwy i guseł – malowniczo oddane na kartach "Bogumiła Wiślanina" – w połączeniu z postaciami fantastycznymi, bogami, brzeginiami, wiłami, mamunami, wodnikami i tak dalej, tworzą specyficzny klimat powieści – tak rzadko spotykany ostatnio w literaturze polskiej. Jednocześnie książka pozwala odkryć lub poznać lepiej słowiańskie zwyczaje, wśród których wiele uległo zapomnieniu, a część istnieje po dziś dzień – jednak ich geneza jest nam najczęściej nieznana. Poznajemy elementy naszego kulturowego dziedzictwa, wywodzącego się z czasów przedchrześcijańskich, i zaskoczeni bywamy ich aktualnością we współczesnym świecie. Aktualnością z której najczęściej nie zdajemy sobie sprawy.
Co dziwne – wspomniany przeze mnie klimat wprowadza czytelnika w nastrój refleksyjny. To właśnie dzięki niemu – a nie dzięki autorskim przemyśleniom zawartym czy to w narracji czy w wypowiedziach postaci – poczynamy zastanawiać się nad swoistym "myśleniem magicznym". Magia pogańska, która później zachowała się w różnych ludowych przesądach i wierzeniach, kryje w sobie urok dwojaki. Pierwszy opiera się na bogactwie systemu mitologiczno-symbolicznego leżącego u podstaw pogaństwa. Postrzeganie zjawisk naturalnych jako manifestacji sił nadprzyrodzonych pozwala na pewną regulację tych sił poprzez wpływ na przypisane im mocy. Rozszerza to zakres działań człowieka i burzy porządek świata oparty na zasadzie współistnienia dwóch sfer, na które człowiek kolejno posiada, i nie posiada wpływu. Zaciera się granica pomiędzy tym, co możliwe, a tym, co niemożliwe. Wszystko sprowadza się jedynie do sposobu – bezpośredniego lub pośredniego - jaki cechuje intencjonalne działanie. Drugi rodzaj urokliwości pogańskiego myślenia magicznego wychodzi ponad zakres symboliczny. Jeśli odgrodzimy myślenie magiczne od myślenia mitologicznego, zapomnimy na chwilę o bogach i ich świecie, zauważymy, że pewne działania wywołują (czy raczej: mają wywoływać) pewne efekty – co zostało należycie skodyfikowane m. in. przez Gardnera, twórcę (restauratora jak chciałby sam siebie postrzegać) XX-wiecznego ruchu Wicca (a właściwie przez Aleistera Crowleya i jemu współczesnych, z których Gardner czerpał). W ten sposób dochodzimy do sedna rytuału.
Wszystko to przekonuje nas ostatecznie, że niewiele od tamtych czasów się zmieniło. I choć przez dziesięć wieków chrześcijańska (łacińska) kultura usiłuje poddać anihilacji słowiański sposób myślenia – o czym pisał dwieście lat temu Ryszard Berwiński, także propagując zwrócenie się ku pogaństwu w literaturze i poezji – on nadal pozostaje aktywny w naszym życiu codziennym. Zmienia się tylko mitologia. Kiedy w średniowieczu kult bogów został zastąpiony kultem świętych, był to pierwszy krok ku dalszym ewolucjom. A dziś? Porcelanowe słonie z uniesionymi trąbami, jednogroszowe monety, podkowy – wszystko to ma zapewnić szczęście. Zapewnia, z całym przekonaniem, sukces producentom tanich bibelotów. Ale to tylko jedna strona medalu. Z drugiej mamy "mitologię indywidualną": "moja szczęśliwa koszula", "mój szczęśliwy długopis" etc.
Mimo iż "Bogumił Wiślanin" nie mówi wprost o tego typu przemianach, jakie dokonują się w społeczeństwie, to myślę, że schemat zachowań kulturowych, jaki oddaje, i wyraźna analogia z pewnymi współczesnymi tendencjami, skłania ku tego typu refleksjom.
Sprawdzam ceny dla ciebie ...