Niektórzy szukają w książkach przygód. Silnych wrażeń i wartkiej akcji. Wyzwań, z jakimi oni sami nigdy nie muszą się mierzyć.
Inni, czytając, szukają podobieństw do swojej codzienności. Lubią bohaterów, z którymi mogą się utożsamiać. Wypatrują lustrzanego odbicia rzeczywistości.
Do tej drugiej grupy czytelników należą miłośnicy Basi. A seria książeczek o „zwyczajnej” kilkulatce i jej zupełnie typowej rodzinie już od paru lat cieszy się sporą popularnością. I tym razem Basia, Franek i Janek nie zawiodą swoich czytelniczych przyjaciół. A zabiorą ich… do lasu.
W piątek po przyjściu z pracy Tata oznajmił:
- Szykujcie kalosze, koszyki i noże. W weekend jedziemy do lasu.
No i wyruszyli. Oczywiście nie obyło się bez pewnych opóźnień ani zwyczajowych dyskusji (bo może jednak Franek mógłby wziąć ten największy nóż z ząbkami?), ale w końcu dotarli. A na miejscu odkryli, że wbrew pozorom… grzyby nie rosną wszędzie. Nawet jeśli – jak twierdzi tata – wystarczy powąchać powietrze, żeby wiedzieć, że jesteśmy w grzybnym lesie. Na szczęście wkrótce przekonali się, że maślaki czy kurki to nie jedyne skarby, które skrywa las. Można tu znaleźć i dzięcioła z czerwonym czubkiem, i ślady dużych czy małych zwierząt, i dobre miejsce na piknik. Wielkim skarbem lasu okazuje się też pan leśniczy (chociaż zupełnie nie przypomina tego z baśni o Czerwonym Kapturku – nie ma strzelby, wielkich wąsów i zielonego kapelutka z piórkiem). To on pokazuje małym przybyszom z miasta prawdziwą szkółkę leśną i prowadzi ich na ambonę, z której o świcie mogą obserwować sarny! Zresztą to również dzięki leśniczemu Tata nie wróci do domu z pustym koszykiem. Bo trzeba dobrze znać las, żeby wiedzieć, gdzie szukać, a pan leśniczy chętnie dzieli się swoją „grzybią” wiedzą.
Rodzinna zwyczajność, typowa dla całej serii książeczek o Basi, niesie z sobą pewien spokój. Oczywiście dzieci czasem się kłócą, mają własne poglądy na wiele kwestii, a rodzice bywają bardzo zmęczeni. Ale mimo wszystko dobrze znane sytuacje, dialogi przypominające te, jakie można usłyszeć we własnych domach, składają się na pewną aurę bezpieczeństwa, w której mogą zanurzyć się mali czytelnicy.
A jeśli trudno im się skupić na tej zwyczajnej opowieści, w której żaden wilk nie ginie, nie ma magii ani księżniczek, a bohaterowie nie są piratami czy poszukiwaczami skarbów? I tak można skorzystać z lektury! Jak? Organizując własną wyprawę do lasu.
W odległej galaktyce, a może wcale nie takiej odległej, król Robotyk dostał na śniadanie jajko. Bielało gładziście w metalowej krainie. Nie przypominało...
Kim jest inspektor Maskonur? To specjalista do spraw plastikowych torebek, słomek, butelek i innych śmieci. Każdego ranka patroluje wyspę. Wie, ile złego...