Pseudonim „Czarny kot”
Postać babci obecnej w bajkach jest niezwykle sielska – starsza pani z koczkiem i dobrotliwym uśmiechem na ustach, bujająca się w fotelu, robiąca na drutach skarpety dla wnuka bądź czytająca dzieciom piękne baśnie. Niestety, rzeczywistość bywa zupełnie inna. Można bowiem mieć aktywną babcię, której obecność w życiu wnucząt jest marginalna. Można mieć babcię wymagającą, która przejmuje rolę zapracowanych rodziców, starając się za wszelką cenę wtłoczyć wnuka w mundurek grzecznego chłopca.
Są też babcie, które mają zarośnięte podbródki, sztuczne szczęki, puszczają wiatry i nieustannie pachną kapustą. Nie wierzysz? I słusznie, bowiem bardziej prawdopodobne jest to, że twoja babcia jest wysokiej klasy złodziejem zwanym „Czarny kot”, niż to, że na śniadanie, obiad i kolację będziesz zjadał ciasto czekoladowe z kapustą…
Kim tak naprawdę jest babcia jedenastoletniego Bena, bohatera porywającej książki Davida Walliamsa? Lektura powieści Babcia Rabuś nie tylko zdradza tożsamość starszej pani, ale niesie niezwykle istotne przesłanie. Już nigdy więcej nikomu nie przyjdzie na myśl, że starsze osoby są nudne, że odwiedziny u babci to tylko przykry obowiązek, że babcie już niczym nie mogą zaskoczyć swoich wnuków.
Tak właśnie myślał Ben, dla którego piątkowe wizyty u babci były prawdziwa męczarnią. Nie dość, że jego babcia była „taaaka nuuuuudna”, to na dodatek godzinami grała w scrabble, zjadała tony kapusty i wysyłała go do łóżka o nieprzyzwoicie wczesnej porze. I – o zgrozo – nawet nie miała czynnego telewizora! Jednak od wizyt u babci nie było odwołania, bowiem piątek był dniem zarezerwowanym dla tanecznej pasji rodziców, którzy zasiadali przed telewizorem, podziwiając kolejne odcinki jednego z popularnych programów tanecznych. Manikiurzystka i ochroniarz, niespełnieni mistrzowie parkietu, bez skrupułów pozbywali się syna, by móc choć na chwilę znaleźć się w innym świecie – sław, jupiterów i uwielbienia tłumów. Im nigdy nie było to dane, nic zatem dziwnego, że niezaspokojone ambicje przenieśli na syna.
Tyle tylko, że Ben nie interesuje się tańcem. Nie interesuje się też łyżwiarstwem, piłką nożną, nie chce zostać lekarzem ani prawnikiem. Jego pragnieniem jest rozkładać i składać części instalacji, przeczyszczać, przepychać, udrażniać, czyli… zostać hydraulikiem. Te plany nie znajdują uznania w oczach rodziców, dlatego chłopiec zmuszony jest ukrywać swoje zainteresowanie, w zaciszu swojego pokoju oddając się lekturze fascynującego „Tygodnika Hydraulika”. Najchętniej nie przerywałby zgłębiania szczegółów instalacji, ale ciąży nad nim widmo tej koszmarnej babci i jej zupy kapuścianej…
Całe szczęście, że w sytuacji awaryjnej (czyli w przypadku napadu wilczego głodu po wylaniu talerza okropnej zupy do doniczki z umierającym kwiatkiem) zawsze można liczyć na słodkości trzymane przez babcię w szafce kuchennej. Tyle tylko, że zamiast pysznych ciastek Ben znajduje tam puszkę pełną klejnotów. Tak zaczyna się niezwykła przygoda i wciągająca opowieść o babci-rabusiu, która swój pierwszy pierścionek ukradła już jako dziecko i nie zawahała się nawet przed przywłaszczeniem sobie diademu Pierwszej Damy. Do szczęścia brakuje jej tylko jednego – skarbu, o kradzieży którego marzy każdy szanujący się złodziej. Mowa tu o Klejnotach Koronnych, pieczołowicie strzeżonych w londyńskim Tower. Do skarbca prowadzi tylko jedna droga – system starych rur kanalizacyjnych..
Babcia Rabuś to urocza i mądra powieść, choć jej tytuł jest zwodniczy i sugeruje postawienie wszystkich staruszek w złym świetle. Zaniepokojonych rodziców uspokajam – David Walliams nie namawia do wkroczenia na drogę przestępstwa, a wręcz przeciwnie, tłumaczy, jak złą rzeczą jest kradzież. Plan rabunku cennych klejnotów jest jednak płaszczyzną, która łączy babcię i wnuka. Ben odkrywa bowiem, że życie jego babci nie kończy się na pieczeniu ciasta kapuścianego i gotowaniu zupy z kapusty. Co więcej, zdaje sobie sprawę z tego, że nudne piątkowe wieczory na które tak narzekał, wcale nie były czasem straconym. Gdzieś po drodze, dorastając, zapomniał, jak fascynująco babcia potrafiła opowiadać o piratach, o złodziejach i pościgach. Zapomniał, że starszym należy się szacunek, a już z pewnością nie można ich traktować jak niepełnoprawnych członków społeczeństwa, odmawiając im prawa do marzeń, przygody czy towarzystwa.
Kąpie się tylko w oczku wodnym! Włóczęga, bezdomny, tułacz, kloszard. Pewnego dnia po prostu zjawił się w miasteczku i zajął parkową ławkę. Skąd przyszedł...
Najlepsza brytyjska książka dla dzieci w roku 2014! Ciotka Alberta to najstraszniejsza ze wszystkich cwanych ciotek, jakie chodziły po ziemi. Nosi czapkę...