Na ile sposobów można pisać o historii?
Kolejne publikacje Grażyny Bąkiewicz nie pozostawiają wątpliwości – możliwości jest wiele. Choć wszystkie jej książki skierowane do młodych czytelników przenoszą ich do przeszłości, każda czyni to w innej konwencji. Były już fantastyczne, pełne przygód podróże w czasie (Mieszko, ty wikingu!, Kazimierzu, skąd ta forsa?). Były też autobiograficzne wynurzenia nastolatka (Mówcie mi Bezprym).
Co czeka nas tym razem?
A u nas w domu to niespieszna opowieść o codzienności wielodzietnej rodziny, historia tocząca się w latach sześćdziesiątych XIX-wieku w rodzimym mieście autorki. Na pierwszy plan nie wysuwają się tu powszechnie znane postaci czy wydarzenia, choć zarówno miejsce akcji, jak i bohaterowie, są autentyczni. Uczestnicy (sprawcy) kolejnych przygód to czwórka dzieci łódzkiego przemysłowca, Karola Scheiblera – cenionego i dobrze pamiętanego przede wszystkim w mieście, w którym zbudował potężne i nowoczesne jak na owe czasy przedsiębiorstwo włókiennicze. Grażyna Bąkiewicz opowiada o czasach jego największej prosperity – zarówno zawodowej, jak i społecznej. W końcu Scheibler negocjował budowę łódzkiej kolei z samym carem Rosji! Nic dziwnego, że niektórzy podejrzewali go o konszachty z diabłem...
Takie pogłoski docierały także do uszu jego dzieci – Matyldy, Adeli, Emmy i Karola. Dzieci starannie wychowywanych, ułożonych, a przecież nie zawsze posłusznych i... czystych. W książce A u nas w domu małe Scheiblerątka starają się wprawdzie sprostać oczekiwaniom otoczenia (nie mają natur przekornych i krnąbrnych), jednak najlepiej czują się w ogrodzie podczas swobodnej zabawy – w chwilach, gdy kontrola dorosłych słabnie. Wiadomo: miło mieszkać w pałacu, w bogatych pokojach, wśród pięknych przedmiotów, ale nie zawsze łatwo sprostać konwenansom. Dlatego dzieciom zdarza się grać w guziki, pomagać Cyganowi w sprzedaży wiader czy ukrywać pod stołem w czasie przyjęcia. Próbują nawet podglądać morską kobietę, a Emma boso (!) spaceruje po ulicy.
Nie są to, oczywiście, spektakularne, mrożące krew w żyłach przygody. Książka A u nas w domu wpisuje się raczej w nurt powieści obyczajowych, ukazujących piękno zwyczajności. Stanowi przy tym zaproszenie do odwiedzenia XIX-wiecznej Łodzi, poznania fragmentów ówczesnej codzienności (przysmaków, zabaw, strojów), a także topografii miasta, stanowiącego dla wielu „ziemię obiecaną”.
Podczas lektury - zwłaszcza starszym czytelnikom - mogą nasuwać się pytania o źródła, z których korzystała autorka. Ciekawie byłoby wiedzieć, co stanowiło dla niej inspirację i gdzie dokładnie przebiegają granice pomiędzy fikcją a autentycznymi zdarzeniami z dziejów rodziny Scheiblerów.
Centrum rozrywkowo-handlowe Manufaktura jest dziś znane w całej Polsce. Kiedyś było ogromnym imperium Izraela Poznańskiego - łódzkiego króla bawełny. Monumentalny...
Cześć, jestem Ela. Mam dwanaście lat i uwielbiam dbać o wygląd i spędzać czas z przyjaciółkami. Niestety ostatnio nie dogadujemy się tak dobrze, jak kiedyś...