Autorka podjęła trud zapisania niewyobrażalnego ludzkiego cierpienia, które stało się udziałem milionów ludzi w chwili, gdy mogło się wydawać, że najgorsze już za nimi.
W 1945 roku, gdy II wojna światowa dobiegła końca i ustały działania wojenne, ludzie z całej Europy rozpoczęli poszukiwania swojego miejsca na ziemi. Gnały ich do tego głód, strach i pragnienie wzbogacenia się. Grzebałkowska sięgnęła po przykłady z terenów dzisiejszej i przedwojennej Polski. Oddała głos ludziom, który w 1945 roku byli świadkami powstawania nowego porządku. Unikając komentarza, pozwala swoim mówcom opiniować to, co się wtedy w Europie działo.
Wbrew pocztówkowym wyobrażeniom, ukazującym żołnierzy całujących piękne dziewczęta w Nowym Jorku, koniec wojny oznaczał w rzeczywistości dalsze piekło. Może nawet gorsze niż życie pod ostrzałem, ponieważ wróg okazał się mniej zdefiniowany niż w latach, gdy zagrożenie stanowił każdy, kto miał w ręku karabin. Nagle okazało się, że własny dom nie jest już własny, a co gorsza - demoralizacja ludzi sięgnęła szczytu. Zwycięzcy rabowali na potęgę, przekonani o własnej bezkarności, zachęcani do swoistej rekompensaty za poniesione krzywdy, często kradnący po prostu z chciwości lub z konieczności. Repatrianci przewiezieni na Ziemie Odzyskane (nie bez powodu zwane "ziemiami wykorzystanymi") trafiali do zamieszkanych domostw, z których za chwilę miano wypędzić ich dotychczasowych właścicieli. Ktoś zajął dom po zamordowanych Żydach, ktoś wprowadził się do gospodarstwa, z którego za chwilę mieli wyjeżdżać Niemcy.
Zanikały przedwojenne pojęcia, takie jak Prusak, Zabużanin, Zaolziak, Ślązak. Liczyła się przynależność do nowego państwa: ZSRR, Polski, Czechosłowacji i Niemiec, która warunkowała prawo do znalezienia swojego miejsca na ziemi. Odpytywani przez podróżującą po Polsce Grzebałkowską świadkowie wydarzeń z 1945 roku przedstawiają obraz, który musi szokować. Nawet po siedemdziesięciu latach trudno im przyznać, że uczestniczyli w zbiorowym obłędzie, że wyciągali rękę po cudzą własność. Ale to są dzisiejsze standardy, których nie powinno się przykładać do tamtego czasu. Dlatego warto powstrzymać się z komentarzami i ocenami, bowiem nie sposób wycenić ludzkie nieszczęście i wielką krzywdę, która stała się udziałem chyba każdej powojennej rodziny.
Wśród respondentów Grzebałkowskiej są ludzie świadomi zła, do którego przyłożyli rękę, są i tacy, którzy zdołali się oprzeć pokusie i nie brali więcej ponad to, co było im do życia niezbędne. Ciężkie zimy połowy lat czterdziestych, zrujnowana Europa i niepewność jutra były złymi, ale często decydującymi doradcami w drodze do budowania nowego świata i poszukiwania miejsca do życia.
Oprócz wspomnianych już, bardzo przejmujących historii książka zawiera także przystępnie opisane tło historyczne dla przedstawianych wspomnień, a także autentyczne ogłoszenia - prasowe i te zostawiane na ulicy - które pozwalają uświadomić sobie, że powojenna rzeczywistość milionów przesiedleńców mogła być w jakiś sposób tożsama z tym, czego doświadczali pierwsi osadnicy kolonizujący amerykański Dziki Zachód. Jedni pokochali swoje nowe domy i dbali o nie najlepiej, jak potrafili, okazując szacunek tym, którzy musieli je opuścić, inni wręcz przeciwnie, przekonani o tymczasowości nowego porządku, usiłowali zyskać jak najwięcej, nie bacząc na to, czyim i jakim kosztem. Przypomina to opowieść jednego z moich przodków, który w 1945 przyjechał na Ziemie Odzyskane i zamieszkał w małym, górniczym mieszkaniu z inżynierem górnictwa i jego rodziną (wspomniany inżynier opuścił Polskę dopiero w 1948). Na pytanie: dlaczego nie szukał willi w eleganckiej dzielnicy miasta odrzekł, że w drodze po cudze łatwo można było stracić życie, a zresztą, dodawał: Tam też mieszkali ludzie. Wyrzucano ich z domów, bo nasi szukali czegoś dla siebie.
1945. Wojna i pokój to pięknie wydana, bogato ilustrowana opowieść o prawie i bezprawiu. To spis wspomnień, ponad którymi nie można przejść do porządku dziennego. Warto sięgnąć po tę lekturę.
,,Zdzisław Beksiński nigdy nie uderzy swojego syna. Zdzisław Beksiński nigdy nie przytuli swojego syna". To nie jest książka o znanym i modnym malarzu...
Człowiek tajemnica. Listów nie pisał. Dzienników nie prowadził. Mruk. Miły. Uśmiechnięty. Osobny – tak o nim mówili. Większość...