Wzięty przez zaskoczenie
prawdę nieodpartą potrzebę, aby uciekać gdzie pieprz rośnie.
– Evetta! – wrzasnął. Musiał zakomunikować przyjaciółce, że akurat ten kandydat się nie nadawał. Chyba miał w tej kwestii coś do gadania, prawda?
Kobieta wypadała jak burza z drugiego pomieszczenia marszczą brwi niezadowolona, że znów jej przerywał. Szybko jednak jej twarz rozświetlił uśmiech. Z wyciągniętą ręką podeszła do nowo przybyłego i potrząsnęła jego dłonią zdecydowanie, i po męsku.
– Hej, dotarłeś jednak.
– Tak, udało mi się w ostatniej chwili. Zaliczyłem tylko prysznic po drodze. – Mężczyzna równie entuzjastycznie potrząsnął jej dłonią, witając ją z szerokim uśmiechem. Dwa wielkie urocze dołeczki wykwitły na jego policzkach zmieniając jego twarz ze zwykłej w piękną. Tym razem to Blake zmarszczył brwi, starając się jednocześnie nie gapić.
– Blake, chciałabym ci przedstawić twojego partnera do sesji, Harry’ego Swana. – Evette zaprezentowała mężczyznę, wyraźnie dumna z siebie. Blake nawet nie chciał wiedzieć, co kryło się za jej psotnym uśmiechem. – Harry, to mój długoletni przyjaciel, ale nie martw się, nie będzie miał żadnych forów, Blake Rattis.
Harry zwrócił się z kolejnym uroczym uśmiechem do stojącego jak idiota mężczyzny, obrzucając go jednocześnie aprobującym spojrzeniem. Błysk w oczach sprawił, że wydały się nagle niczym aksamitna czekolada. Chwilę później jego uśmiech znikł, kiedy Blake nadal się nie odezwał, zamurowany z nieprzytomnym spojrzeniem, stojąc bez ruchu. Nie wiedząc jak zareagować, Harry rzucił szybkie pytające spojrzenie fotografce.
– Wybacz mu. Ma dziś ciężki dzień. – Evette trzepnęła Blake w ramię i to porządnie z miną obiecującą mu najgorsze tortury, jeśli nie będzie się zachowywał. Bez słowa spojrzała w szare oczy przyjaciela bardziej niż wymownie. Głębokie uwłaczające rumieńce wypłynęły na jego policzki, tylko dolewając oliwy do ognia jego upokorzenia.
– Ymm… – odchrząknął, zanim w ogóle udało mu się wydobyć głos z nagle zaciśniętego gardła. Jego ponoć chrapliwy głos, nawet w jego własnych uszach zabrzmiał głucho. – Przepraszam. Blake Rattis. – Potrząsnął szczupłą dłonią, urywając kontakt jak najszybciej się dało. Nie całkiem też spojrzał w oczy, bacznie obserwującego go Harry’ego. Musiał wziąć się w garść, zanim zrobi z siebie kompletnego idiotę.
Oczywiście cała ta sytuacja sprzyjała jego rozbujałej wyobraźni, nagle starającej się stworzyć nierealne scenariusze w jego głowie. Czuł się więc niejako usprawiedliwiony, że trochę mu odbijało.
– W porządku. Sam właśnie dopiero wróciłem do domu. Zatem nawet nie wiem, co i jak. – Harry kolejny raz obdarzył ich promiennym, aczkolwiek rozkojarzonym uśmiechem, obrzucając jednocześnie studio ostrożnym spojrzeniem. Jego mina, choć dość powściągliwa i tak zdradzała jego zainteresowanie tym, co tu się do cholery stało.
– Okej, chłopcy. Koncepcja na dziś jest prosta… – zawołała Evette z entuzjazmem. Zaspokajanie zżeranych przez ciekawość mężczyzn, najwyraźniej nie było w planach kobiety. Jak za pstryknięciem przełącznika zmieniła się w maszynę nie przyjmującą sprzeciwu do wiadomości.
– Czekaj! Mogę cię prosić na słówko? – Blake właściwie to nie czekał na odpowiedź kobiety, tylko chwycił za przedramię i zaczął ciągnąć na zaplecze. Jego przyjaciółka oswobodziła się jednak sprytnie i zaparła w miejscu, zadzierając szczupły podbródek z uporem. Z całej jej postawy bił upór.
– Nie kochaniutki, nie możesz. Nie mam czasu. Już właściwie jestem spóźniona. Dziewczyna, która się zgłosiła na asystentkę, a której na gwałt potrzebuję nawiasem mówiąc, w ogóle się nie stawiła i mam urwanie głowy. Ty masz
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora