New World
Pewnego dnia do jego drzwi zapukała piękna dziewczyna roznosząca ulotki reklamujące tabletki odchudzające. X stał długo w drzwiach w ręce trzymając garść ulotek i pożerał dziewczynę wzrokiem, zawstydzona spuściła wzrok i wgapiła się w gumowe czubki swoich poprzecieranych Conversów. X bez żadnych ceregieli złapał dziewczynę za rękaw przyciągnął do siebie i mocno pocałował. Dziewczyna zaskoczona wypuściła z ręki wszystkie ulotki, które teraz latały wszędzie wokół nich jak wielkie płatki śniegu.
- Kocham cię. - Powiedział X.
- Miło z pana strony panie...
- X.
- Samotny?
- Zgaduj dalej.
- Umm... W zasadzie to nic więcej nie wiem...
- Brawo. Prawdziwa z ciebie wróżka.
- To wcale nie było trudne. Sam spróbuj. - Dziewczyna uśmiecha się łobuzersko.
- Na imię ci Y, jesteś kolporterem ulotek, jeszcze parę chwil temu miałaś wszystko, teraz nie masz nic...
- Co? O czym ty mówisz? - Spojrzała na niego wystraszona.
- O ulotkach. Zostawiłaś wszystkie na dworze.
- Z wyjątkiem tych kilku w twojej dłoni. - Uśmiecha się i pokazuje mu język.
- Te są już moje. - Również pokazuje język i macha jej przed nosem ulotkami.
I wtedy wszystkie cukierkowe kolory znikają.
Dziewczyna wkracza zauroczona do jego mieszkania, przez różowe okulary nie zauważa nawet jaki straszny syf tam panuje. Oparta o ścianę wlepia w niego swoje puste, niewinne oczka i czeka.
X zamyka drzwi, w mieszkaniu zapada całkowita ciemność.
Nagle Y zapragnęła zrzucić z siebie przytłaczające ją ubranie, począwszy od butów zaczęła ściągać z siebie wszystko, także po chwili stała pod ścianą zupełnie naga.
Ale On się nie zbliżał. Wytężyła słuch aby wyłapać choćby najmniejszy szmer, lecz wokół panowała kompletna cisza. Powietrze było duszne i ciężkie jak ołów, spokoju tego nie zakłócał nawet najmniejszy ruch.
Y wyciągnęła przed siebie ręce, lecz pod palcami czuła tylko pustkę.
Zrobiła krok wprzód, potem drugi, trzeci, czwarty, dziesiąty...
Lecz nigdzie nie doszła, zaczęła machać rękoma w poszukiwaniu czegokolwiek, jakiegokolwiek punktu odniesienia.
Biegła przed siebie dopóki nie uderzyła w ścianę, nie towarzyszył temu jednak żaden dźwięk.
Dziewczyna zaczęła uderzać w nią pięściami, krzyczała, a w pomieszczeniu wciąż panowała cisza.
Y odwróciła się i uderzyła nosem w przeciwległą ścianę, zaczęła macać przestrzeń na około siebie i wszędzie wyczuła zimny kamień.
Kucnęła, w ciemności, w ciszy, oplotła rękoma kolana i wtuliła w nie twarz.
W głowie, głęboko w podświadomości zaczęła już tworzyć swój nowy świat do którego się uda gdy ściany tego dotychczasowego świata zbliżą się do siebie niebezpiecznie i nie będzie w nim już dla niej dość miejsca.
Ale dopóki może w nim zostać, zostanie, zostanie jak najdłużej, bo kto wie, czy w tym drugim świecie nie będzie jeszcze gorzej?