Wspomnienia.
Czułam się winna tej śmierci bo nie wiedziałam choć bardzo się przyjaźniłyśmy jakie relacje łączyły Pawła z siostrą. To on ją zabił. I pozwolił mi wierzyć w to ,że jestem winna wszystkiemu. Ale czy brak poczucia winy jest cząstką zatracenia własnej moralności? Wszystko straciło dla mnie sens. Szymon po całej akcji z Anią wyjaśnił mi ,że to niby Jego brat z Nią rozmawiał. Lecz wtedy dowiedział się o chorobie mojej mamy, która udała się do szpitala na odwyk, skierowana przez sąd. I nie mógł tego ogarnąć. Postanowił zakończyć nasz związek.
Dni płynęły a ja ... Chodziłam na cmentarz , krzyczałam do Ani, że nienawidzę jej za to ,że mnie zostawiła. Straciłam wszystko przyjaciółkę , chłopaka i do tego mamę, która obwiniała mnie za to ,że musi być w zamknięciu. Czas pędził jak szalony do przodu. Mama nareszcie była z nami w domu, wszystko wracało do normy. Jednak to były tylko pozory normalności. Nie minęły dwa miesiące a towarzystwo jakie miało zły wpływ na mamę zaczęło ją odwiedzać.
۵
Dzisiaj , dzisiaj …
Skończyłam Liceum i uwielbiam kiedy przychodzi weekend i ze swoimi znajomymi mogę wyjść dobrze się bawić. Kocham kiedy wokół mnie są Ci , na których zawsze mogę polegać. Szkoda tylko ,że nie są to rodzice , siostra czy reszta rodziny , której zawsze ufałam. I tutaj właśnie zacznę to co najbardziej tkwi w mej pamięci. To co mnie przez ostatnie miesiące cieszyło ale i dawało mnóstwo powodów do płaczu.
Znowu cofnę się do wspomnień...
Czerwiec 2010 roku zakończenie roku szkolnego , na to właśnie czekałam. Były to moje pierwsze wakacje , gdzie nie musiałam słuchać rodziców ,aż na tak wielką skalę jak kiedyś. Dlatego, chciałam je wykorzystać jak najlepiej się dało. Każdy dzień będzie lepszy od poprzedniego – takie miałam założenie.
Odebranie świadectwa, szybko do domku i ze znajomymi ze szkoły nad wodę. Tak rozpoczęłam wakacje. Spędziliśmy pół dnia na dobrej zabawie w niewielkim gronie.
Następnego dnia spakowałam swoją torbę , śpiwór + namiot i w drogę. Oczywiście jak co roku wakacje spędziłam w Jaśkowicach. Chciałabym mieć znowu te siedem lat i móc razem ze swoim najukochańszym kuzynem Krystianem skakać po drzewach, albo uciekać przed babunią kiedy przychodził czas pójścia do domku na kolacje. Cały dzień spędzać nad wodą ,zerkać czy mama z tatą nie patrzą i odpływać dalej niż było mi dozwolone. Brakuje mi tych czasów. Mała wieś , która od najmłodszych lat dostarczała mi wielu wrażeń. Tych radosnych jak i przykrych. To tutaj nauczyłam się jazdy na rowerze czy pływania, ale i w tym magicznym miejscu skręciłam kilka razy nogę czy odrapałam swoje ciało. Co najważniejsze to w Jaśkowicach przeżyłam prawdziwą miłość, tak mi się przynajmniej wydawało. Jednak wrócimy do wakacji. Wieczorem razem z kuzynką Pauliną i siostrą Izą rozbiłyśmy namiocik , zniosłyśmy z domu babci pościel, koce i masę innych rzeczy , które zapewniły nam "dobry byt". Nasz namiot zawsze znajdował się pod wielkim kasztanowcem między dwoma starymi budynkami. Z lewej strony cudowny widok na jezioro , a z prawej domek sąsiadujący z oborami. Rano wychodząc z namiotu , czy też wychylając się za okno można było poczuć dość specyficzny zapach wydostający się z miejscowej gorzelni. Niektórzy mówili nawet ,że to zapach serowych chipsów.
Kochałam wieczorami siadać na ławce nad jeziorem przy wielkiej kamiennej szachownicy i patrzeć jak zachodzi za horyzont słonko. Uwielbiam tamtejsze zachody słońca. Złociste niebo nad powierzchnią wody – to ma swój niepowtarzalny urok. Jednak nie myślałam ,że to właśnie tutaj spędzę najlepsze chwile w życiu. Noce we wsi , zazwyczaj są pełne atrakcji. Możliwość spotkania kogoś znajomego to jest pewne jak śnieg padający zimą. Niestety pierwsze dni naszego biwaku wydały się być nudne.