Ulice Calleh
***
W środku nocy obudziły mnie dziwne hałasy, nie przejmowałem się tym zbytnio, bo działo się to dosyć często, na wszelki wypadek postanowiłem jednak to sprawdzić, bo nie należało niczego lekceważyć. Jednego dnia można było obudzić się bez całego dobytku. Chwyciłem ręką wcześniej przygotowaną na taką okazję rurę, po czym zszedłem tak cicho jak to tylko możliwe na dolny poziom. Rozejrzałem się się powoli dookoła i przeszedłem się jeszcze chwilę zaglądając po zakamarkach, żeby sprawdzić czy nikt tam się przypadkiem nie schował. Gdy już miałem zamiar wraca na górę położyć się dalej spać zauważyłem czających się za oknem gwardzistów, pobiegłem szybko na górę z zamiarem obudzenia Sary, ale oni już tam byli i zakuwali ją właśnie w kajdanki, ci na dole widząc moją nagła akcje również wkroczyli szybko do budynku. Spanikowałem nie wiedziałem co robić, serce waliło mi tak jakby miało zaraz wyskoczyć z klatki piersiowej.
-Tylko spokojnie młody człowieku - powiedział jeden z nich - nie opieraj się, a będziemy delikatnie.
-Akurat! - odkrzyknąłem.