Ulice Calleh
-Ej pośpiesz się z tym piecem, bo musimy to jeszcze ugotować - krzyknąłem w jej kierunku.
-Jak jesteś taki cwany to sam spróbuj rozpalić coś tymi śmieciami - odpowiedziała oburzona, jak zwykle robiąc przy tym swoją słodką minę.
-Daj mi to - powiedziałem i zacząłem grzebać się w śmieciach, ale po chwili rzuciłem wszystko w cholerę - dobra masz rację. Dzisiaj jemy na zimno.
Nie lubiłem zimnych posiłków, ale dziewczyna niestety miała racje, tymi śmieciami nie dało się nic rozpalić. Nie mogliśmy sobie jednak pozwolić na wybrzydzanie, dlatego z uśmiechami na twarzy zjedliśmy wszystko udając przy tym, że nam smakuje. Przez resztę dnia nie wychodziliśmy już z magazynu i tylko przez zasmolone okno obserwowaliśmy zachód słońca za zieloną smugą otaczającą miasto. To był męczący dzień, dlatego też szybko usnęliśmy.