Ulice Calleh
No cóż nie czas był na to, żeby się nad tym zastanawiać. Dotarłem na miejsce i zarzuciłem sieć linę z hakiem na mur, po czym zwinnie niczym zwierz wdrapałem się na mur. Nikogo tu nie było, wszyscy pewnie zajęci byli teraz Zorą. Ukradkiem wśliznąłem się do więziennych baraków i odszukałem blok kobiecy. Był podzielony na dwie osobne części, szczerze nie wiedziałem, którą wybrać, więc udałem się do pierwszej z brzegu uważając to za dobry wybór. Kiedy miałem już chwytać za klamkę usłyszałem przerażające pojękiwania z przed bramy i jakby lwi ryk, bardzo mnie to przestraszyło, dlatego też czym prędzej wszedłem do środka zamykając za sobą dokładnie drzwi. Zaraz za wejściem spał rozłożony na krześle gwardzista. Szczęśliwi głupiec o mineła go cała frajda z moim towarzyszem. Pewnie pozostawiłbym go przy życiu, gdyby nie to, że ze względu na Sarę nie mogłem zbytnio ryzykować, dlatego też przystawiłem mu końcówkę mojego gnata do skroni i opaliłem. Jego krew wraz z tkanką mózgową rozbryzgała się na wszystkie strony, wtedy zdarzyło się mi to po raz pierwszy podniosłem jego głowę, a raczej gówno jakie z niej zostało i wsadziłem do środka przez nowo powstały otwór palce, maczając je w świeżej krwi. Następnie wylizałem je, nie wiem czemu, ale sprawiło mi to taką radość, że nie jestem w stanie tego opisać, żadna używka wcześniej nie dała mi tego, co czyn, który wcześniej zrobiłem. Czułem się jak władca życia i śmierci, czułem się pobudzony. Pobudzony seksualnie, jak dziki zwierz wdarłem się do jednej z cel i rozdarłem ciuchy jednej z więźniarek, po czym zanurzyłem w niej mojego członka, nawet się nie opierała, suka pewnie była już przyzwyczajona do takiego traktowania, a może to element zaskoczenia tak na nią podziałał. Zresztą nie ważne, liczyło się tylko to co ma między nogami. Robiłem to z taką siłą, że stara zardzewiała prycza niemalże się rozleciała. Musiała cierpieć, ale tym bardziej mnie podniecało nie mogłem się opanować. Po wszystkim wbiłem jej nóż prosto w serce i spijałem jej krew. Tak to było doskonałe. Nie potrafię nazwać tego jakim ja byłem wtedy potworem, ale najgorsze w tym wszystkim było to, że osobą której to zrobiłem była właśnie Sara. Moja Sara...
***
-Od dzisiaj zwać się będziesz Ken - powiedziała bestia - Miłością twą jedyną będzie mrok i ja jej zielona posłanniczka.