Trzy Rzeźby
Był już bardzo daleko od domu gdy zaczął się uspokajać. Myśli na jedną krótką chwilę zniknęły. Cały jego wewnętrzny świat można by w tej chwili napisać na połowie lepkiej, żółtej karteczki, które wykorzystują ambitne studentki. Wyglądało by to tak: „Jadę sobie. Fajnie. Spokój jest. Nic mnie nie obchodzi. Fajnie jest. Trochę zimno. Jest. Ale fajnie. Fajnie sobie jadę. Wszystko w porządku. Kurwa dlaczego to się znowu dzieje! Dlaczego zawsze musi się wszystko spieprzyć! No po jaką cholerę, ja się Boga, świętych i wszystkowiedzącego chuja pytam!”. To dosyć dużo jak na lepką karteczkę, ale studentki mają drobne pismo.
Prawda jest taka, że mimo feministyczny okrzyków, wszyscy mężczyźni tego świata myślą. Rzecz jasna, lepiej lub gorzej. Prawie tak samo jak wszystkie kobiety tego świata i co do tego nie ma wątpliwości, o czym te same panie często zapominają.
Zdarzają się czasem takie chwile gdy nawet typowy, łysy i dresowaty facet oddałby nerkę ukochanego psa, aby na moment oderwać się od myśli. Myśli, które są o wiele groźniejsze od niego samego. Czyli od psa. Albo dresiarza. Wszystko jedno.
Na karteczce wkrótce zabrakło miejsca na wątpliwości i logiczne myślenie w stylu „Jest ciemno.”, „Chyba nie wziąłeś z domu portfela.”, „Właśnie, przecież ty masz dom idioto. Z rodziną w środku.”.
Gdyby na chwilę się zatrzymał i spojrzał na siebie, pękłby ze śmiechu. Dojrzały w swej odpowiedzialności, trzydziestoparoletni mężczyzna po odhaczeniu większości wytycznych z innej karteczki o nagłówku „zrobić za życia”, zachowuje się jak niewytarmoszony małolat na motocyklu. W medycznym żargonie nazywa się to objawami nerwicowo-depresyjnymi z elementami kryzysu osobowości. Czyli miał gorszy dzień. Był jednym z pogrążających na dłuższy czas.
Gdy już wszystko się zawaliło, można zrobić tylko parę rzeczy. Można na przykład spojrzeć na gruzowisko, westchnąć i pójść po łopatę. Można także usiąść na gruzach i leciutko przechylając się w przód i w tył rozryczeć się na dłuższy czas. Zawsze też można posłuchać pierwszej myśli podsuwającą ucieczkę. Jest to najprostrze w wykonaniu, lecz czasem uniemożliwia powrót. Jednak osoba, która będzie wstanie wrócić, zawsze dostaje od losu większą łopate.
Z odrętwienia wyrwał go poślizg. Potrząsnął głową i zauważył ze zdziwieniem, że wokół niego szaleje burza. W mgnieniu oka widoczność ograniczała się do długości nosa, a woda wylewając się z ulic groziła kontynuowanie podróży wpław.
Zwolnił, zastanawiając się przez chwilę, czy gdzieś w pobliżu jest jakieś miejsce na potencjalny postój, najlepiej bar. Zamyślenie nie trwało długo, ponieważ zaraz dotarło do niego, że nie ma pojęcia gdzie się obecnie znajduje. Podświadomość podpowiadała mu, że chwilę wcześniej minął granice województwa. Na szczęście ta sama podświadomość milczała co do przejść granicznych.
Coraz trudniej było mu prowadzić. Gdyby nie minął znaku zapowiadającego pobliskie miasto, zawróciłby już dawno temu. Postanowił wziąć się w garść, schizofremicznym nawykiem szepcząc do siebie:
„Dobra, skup się, to niedaleko, dojedziesz, usiądziesz i poczujesz się lepiej. Tak, mogę się skupić i pomyśleć od nowa, tylko dojade. Zatrzymam się w pierwszej knajpie. Już zara...”.