życie
Miłość jest w każdym z nas ale bardzo częsta ukryta stłumiona
gniewem przyduszona .
Gdy nie mamy nadziei zwracamy się do Boga
licząc na jego pomoc .
Na cuda liczymy nawet jeśli na nic nie
zasłużymy .
O zło ludzi i Boga obwiniamy a przecież z prawda
się mijamy .
Wszystkich pomocne dłonie odrzucamy
w bezsensie
się do pustego pokoju bez wyjścia pchamy .
Gdy już rady nie
dajemy innych na ratunek ,
wzywamy lecz gdy nikt nie przychodzi i
patrzmy śmierci w oczy ,
Zrozumiemy czemu nic już nie czujemy
.
Wtedy dopiero zrozumiemy co stracimy , kogo naszym zachowaniem
skrzywdzimy,
ale wtedy jest już za pózno na reakcje .Chcemy
wszystko pozmieniać ale wiele nie możemy
Na cierpienie swoich bliskich patrzymy , ze współczuciem się im dziwimy.
Czemu? chociaż byliśmy tacy dla nich bezlitośni oni nas nie porzucili.
Dlaczego?wszystkie swoje zmartwienia zostawili bo nas ratować !
Dzięki nim dostajemy druga szanse ale czy warto czy znowu
bliskich nie skrzywdzimy?
Ale jeśli się w sobie nie zamkniemy i
ze będziemy lepsi sobie twardo powiemy.
Staniemy się wielcy
,swoje życie na lepsze zmienimy i z mała garstka nadziei .
Innym
pokarzemy ze choć jesteśmy na samym dole,
to wszystko możemy a
potrzebujemy tylko szczypty nadziei,
trochę dumy no i przede
wszystkim kogoś bliskiego.
bo bez niego zatracimy się smutku i
odejdziemy.
Sami jak palec ,po mału wielu ludziom karierę i
życie zrujnujemy .
Gdy już się na powierzchni odnajdziemy to
Wielka wiarę odnajdziemy .
Wtedy zobaczymy ze to co czynimy to
ingerencja Boga ,
a wszystko co złego nas spotkało nazywało się
pokora:)