Trzy Rzeźby
-Sam jesteś gruby synek!
-Kochanie, jedno słówko, siłownia.
-A mówiła, że konieczność zakładania mi spodni wyciągarką nie osłabi jej uczucia.
-Kłamałam, pączusiu-kanibalu.
-Pomóż synek! Baby do kuchni!
Jechali na wycieczkę w miejsce gdzie nie byli nigdy dotąd. Nie byli do końca pewni jak tam dojechać, czy będzie tam ciekawie lub czy będzie padać. Kierowali się przekonaniem, że będąc ze swoimi, cała reszta to dekoracje. A ze swoją rodziną, nawet tych ostatnich się nie zauważa.
-Ałł... Mam coś w oku, spójrz kochanie...
Kochana żona znając słabości swojego męża, nawet nie kręciła głową, tylko przystąpiła do operacji.
- Otwórz. Powiedziałam otwórz!
- Moje oczy! Moje biedne oczy!-
-Tata, musimy jechać! Musimy jechać zanim...
-Zanim co będzie?
- Będzie aaa! Za...
- Za poźno!
Koniec.
Dziwny, ale zawsze koniec.