Trzy Rzeźby

Autor: alberto92
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Motocykl jechał dalej, prując powietrze roziskrzone od jesiennego złota i nadchodzącego zimna. Z zachodu nadchodziły chmury, zwiastując koniec ciepła, będącego jedynym wsparciem wśród szarej otoczki codziennego życia.

-Rwa mać! Patrz gdzie leziesz, twojej mać nędzy kurwa!

Czasem romantyzm i podziwianie natury jest nie na miejscu. Zwłaszcza podczas godzin szczytu w centrum miasta, z którego jeden człowiek chce się szybko wydostać na motocyklu a drugi przejść przez ulicę w niedozwolonym miejscu. 

Warto zauważyć, że kolory świata nigdy nie przestaną wyzwalać zachwytu wśród tych, którzy nauczyli się patrzeć. A tutaj, niestety, znaleźli się tacy dwaj, przez co o mało się nie pozbijali.

 

 

 

Wyjazd z miasta okazał się trudny. Światła, kręte ulice, wybiegające znienadzka psy i babcie wymagają skupienia, co dla naszego bohatera było wyczynem na miarę Heraklesa. Gdyby jego myśli i odczucia porównać do drinka, byłaby to mieszanka rumu, metaxy oraz miętowej vódki z grenadyną, spritem, syropem kahlua i paroma ogórkami kandyzowanymi na wierzchu. Czyli byłoby to czymś niezrozumiałym, zbyt nasyconym, bezsensownym i do tego nie pozwalającym na odkrycie wszystkich subtelności smaku bo od razu ląduje w toalecie.

Na obrzeżach obłędu doznawał wszystkich możliwych emocji, niektórych po raz pierwszy raz od dłuższego czasu. A przeważała złość. Znaczenie wpływało to na jego umiejętności prowadzenia, wyglądało to tak jakby nie tylko wypił powyższego drinka, ale do tego zagryzł go śmietanowym waflem. 

Szalał. Miał także małą nadzieję, że nie uda mu się wyhamować przed którąś z betonowych latarnii i nie będzie musiał wracać. 

Niestety nie udało się mu i wyjechał z miasta wprost do rozciągającego się aż po horyzont lasu. Motocykl, gdyby był osobą przyjąłby to z ulgą. A potem wytoczyłby proces o zamęczenie materiału i wygrałby pierwszego dnia.

 

 

 

Gdy manewry przestały przyciągać jego uwagę, nastała najgorsza w życiu mężczyzny chwila, mózg zaczął funkcjonować. Myśli wyparły czucie, słuch i węch, a pojazd był prowadzony automatycznie, wyuczonymi ruchami. Sam prowadzący był w tej chwili myślami w swoim domu, trzy dni wcześniej. Zadawał bezsensowne pytania „a co jeśli?”. Rozpominał, szukał winnych, walczył z oczywistymi faktami  i zastanawiał się nad samym sobą. Zupełnie tracił czas, w dodatku doprowadł się do obłędu. I to właśnie było powodem ucieczki w trase naszego bohatera. Uciekał przed pomieszaniem zmysłów.

Za parę chwil nastanie kolejny etap, przeznaczony dla tych, którzy mają na tyle rozumu aby pozbyć się narcyzmu i popaść w samokrytykę. A ten facet spieprzył wystarczająco, aby się obwiniać. 

Po tym jak sobie to uświadomił, zrobiło mu się słabo. Drgnęła mu ręka. Gdyby coś jechało na pasie obok, rozdział skończyłby się właśnie w tym miejscu. Motocykl szarpnął, koło zaczeło się blokować, tylko odrobina instynktu samozachowawczego pozwoliła mu poskromić maszynę i kontynuować podróż. 

Nie czuł się sobą, zapomniał co właściwie robi. Zamiast sensu widział potwora w sobie. Lecz było to monstrum na tyle ludzkie aby zapłakać, pierwszy raz od bardzo dawna.  

-To nie byłem ja…

 

 

Zapanował spokój. Spokój, do którego zazwyczaj pasuje cisza, ale nie tym razem. Spokój urodził się z głośnego wiatru. Takiego niezrozumiałego, który odświeża umysł mimo, iż ogłusza. Takiego, który goni z prędkością dwustu kilometrów na godzinę. Może właśnie w tym tkwi sekret prędkości? Może wiatr jest tak głośny, że nie pozwala zebrać myśli? Z drugiej strony, odbieranie resztek myślenia, komukolwiek jest okrutne, bo ludzie i tak rzadko myślą. Ten konkretny starał się nie myśleć jeszcze bardziej niż zazwyczaj. Potrzebował spokoju, które czasem można znaleźć na asfalcie. Nawet mimo zbliżającej się burzy. 

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
alberto92
Użytkownik - alberto92

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2021-04-12 16:00:56