Hala Numer Pięć

Autor: go24
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

            Stare stalowe drzwi zaskrzypiały pchnięte. Kurz podniósł się, na podłogę padało światło księżyca ukazujące sterty gruzu i zardzewiałej blachy. Maciek spojrzał raz jeszcze na plac starej fabryki. Na zdjęciach w Internecie wszystko wydawało się mniejsze i nie aż tak przerażające jak w rzeczywistości. Stara brama prowadząca do kompleksu ledwo dała się ruszyć, musieli prześlizgiwać się niewielkim przesmykiem, jaki udało im się stworzyć. Najbardziej przerażał go drut kolczasty przeciągnięty nad wysoką siatką, przypominało mu to zdjęcia obozów koncentracyjnych z książki do historii. Wstydził się takich porównań, ale nie mógł nic na to poradzić, myśli same nadpływały, jedynie mógł nie wypowiadać ich na głos. Nie chciał ich, tak samo jak nie chciał iść do tej fabryki. Pewnie nie wchodziłby do środka, gdyby Wiki z nimi nie było. Bał się odmówić, bo chłopaki do końca życia wyśmiewali by go, że dziewczyna dała radę, a jego obleciał tchórz. Na to nie mógł sobie pozwolić, musiał zachować twarz przed kolegami.

- Dobra cioty, zaczynamy zabawę! – jak zawsze pierwszy szedł Krzysiek. Wszystko robił pierwszy i wszędzie był pierwszy. Wykładowcy nazywali go urodzonym przywódcą. Cieć w akademiku miał trochę odmienne zdanie na ten temat, co złego to zawsze Krzysztof Budzyński. Krok w krok, jak cień, szedł zawsze za nim Piter, jego najlepszy przyjaciel i chłopak Wiktorii. Ona też często ładowała się w różne kłopoty, jednak zawsze potrafiła się z nich wykręcić. Maciek często zastanawiał się, w jaki sposób udało mu się związać z taką grupą. Był od nich zupełnie inny, zawsze cichy, w cieniu innych, nigdy się nie wychylał.

            Krzysiek zapalił latarkę, ich oczom ukazały się stare maszyny pokryte brudem i pajęczynami. Wyglądały tak strasznie, że nie mogli uwierzyć, że kiedyś produkowały zabawki. Pozostali uczestnicy ekspedycji również zapalili latarki, cztery słupy światła poruszały się między starymi ścianami. Środkiem długiej hali ciągnęła się linia produkcyjna. Nie mieli pojęcia, jakie zabawki były tu produkowane, słyszeli jedynie, że fabryka ta w czasach swojej świetności zaspokajała potrzeby praktycznie całego rynku krajowego. A w jej dziesięciu halach produkowano wszystko, o czym dzieci mogły sobie zamarzyć.

             Ruszyli przed siebie, starali się trzymać razem, ich wycieczki miały zawsze taki sam scenariusz. Szli razem przez większość czasu, w pewnym momencie Krzysiek, albo Piter znikali gdzieś i straszyli pozostałych. Dziś wydawali zachowywać się podejrzanie spokojnie, Maciek nie chciał poruszać tego tematu, żeby ich nie prowokować. Wolno i ostrożnie przeszli przez pierwszą halę, na jej końcu znajdowało się jakieś biuro. Drzwi były uchylone, a małe okienko dawno zostało wybite, w dolnej jego części nadal jednak tkwił dosyć spory, ostry kawałek szkła. Piter podszedł do drzwi i oświetlił wiszącą na nich tabliczkę KIEROWNIK PRODUKCJI NIEUPOWAŻNIONYM WSTĘP WZBRONIONY. Napis nie zraził chłopaka.

- Hej, tu jest pełno jakichś papierów! – dobiegł głos z małego pokoiku. Krzysiek wskoczył na niskie schodki i po chwili już oglądał dokumenty razem z kolegą.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
go24
Użytkownik - go24

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2014-12-14 08:32:23