Teraz

Autor: cod
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

            Ja miałem swój pokój, do którego ona rzadko zaglądała. Nie był urządzony po jej myśli. Nie był piękny i nie przypominał pieprzonego muzeum. Był mój.

            Powoli zszedłem na dół.

Byli tam oboje. Musieli niedawno wrócić, ponieważ matka zbierała szkło z podłogi za pomocą zmiotki i szufelki.

            – Co tu się stało? – zapytał ojciec. Już na sam dźwięk jego głosu zrobiło mi się słabo. Pieprzona marionetka w rękach mojej matki. Nigdy nie miał własnego zdania. Nigdy nic nie mówił. Najczęściej albo nie było go w domu, albo się nie odzywał. Posłusznie wykonywał wszystko, co powiedziała moja matka. – Czemu kubek leżał rozbity na ziemi?

            – Bo go kurwa rozjebałem! – aż sam wzdrygnąłem się na siłę własnego głosu. Jeszcze nigdy tak głośno nic do nich nie powiedziałem. Ani takim tonem czy słowami.         

            Stali kompletnie bez ruchu, tępo wpatrując się we mnie.

            – Co ty powiedziałeś, Przemek? – wykrztusiła matka.

            – Dokładnie to, co słyszałaś. Dość mam już tego pieprzenia – podniosłem talerz i cisnąłem nim w ścianę nad zlewem. Oboje podskoczyli.

– Nie myśl sobie, że zrobisz ze mnie taką samą kukiełkę jak z ojca. Nie będę tego znosił. Nie będę częścią twojej pieprzonej doskonałej rodzinki. Od małego robiłaś ze mnie ciotę. Zawsze starałaś się mnie trzymać pod kloszem. Chroniłaś przed złem?! Gówno prawda!

Przez ciebie nie mogłem dorosnąć. Mam dziewiętnaście lat, a smak piwa znam tylko dlatego, że Darek czasem daje mi je za ciężką pracę. Od was nic nigdy nie dostałem. Bo nigdy nie musiałem pracować. Zawsze wszystko miałem na tacy. O nic nie musiałem się starać.

            Patrzyli na mnie, jak na zjawisko. Bez słowa obserwowali przemianę ich grzecznego synusia w kogoś, kto zna swoją wartość; kogoś, kto ma dosyć obłudy i kłamstwa; kogoś, kto potrafi się im postawić.

            Popatrzyłem na nich i wyszedłem z domu głośno trzaskając drzwiami. Nie interesowali mnie oni. Miałem wszystkiego dosyć.

            W Wilczym Lasku jest mały park nad rzeką, gdzie zazwyczaj przychodzą pary, aby w spokoju móc się sobą nacieszyć. Często przesiadują tam także starsze osoby. Dziś nie było nikogo. Usiadłem na ławce i zapaliłem papierosa. Wypuszczając dym zobaczyłem majaczącą w oddali sylwetkę. Ktoś szedł w moją stronę. Starałem się go zignorować, ale byłem tak wściekły, że nawet pytanie o godzinę wyprowadziłoby mnie z równowagi. Popatrzyłem jeszcze raz w stronę obcego. Przymrużyłem oczy, lecz nie byłem w stanie dostrzec twarzy.

            – Ciężki dzień, co? – od razu rozpoznałem ten głos. Wtedy wydał mi się taki znajomy. – Mogę się przysiąść?

            – Siadaj – Maciej nie bardzo różnił się wyglądem, od rana. Miał na sobie długi czarny skórzany płaszcz i czarny podkoszulek. Ten sam, który widziałem wcześniej.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
cod
Użytkownik - cod

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2011-03-09 14:56:56