Teraz
Popatrzyłem w jego oczy. Nie wiem dlaczego, ale podziałały na mnie uspokajająco. To było dziwne, ale poczułem się w jego obecności bezpieczny. Jak dziewczyna, którą chłopak obejmuje przed snem. Jak żona, kiedy podczas burzy słyszy zgrzyt zamka do drzwi, po czym głośne „Cześć kochanie!”. Nie potrafię opisać tego uczucia.
– Palisz? – zapytałem. Maciek odmówił i patrzył na mnie swoimi fantastycznymi oczami. Błękit przenikał mnie i działał kojąco.
– Źle wyglądasz – zagadnął.
– A czuję się jak kupa gówna.
Uśmiechnął się i popatrzył na rzekę płynącą słabym nurtem. Delikatny szum cicho odbijał się od skał, przy których położony jest park. Światło księżyca wychylającego się znad góry przed nami, delikatnie przebijało się przez gałęzie drzew.
– Wiem jak się czujesz.
– Co? – Gówno wiedział. Nie wiedział o mnie nic.
– Mnie też to irytuje – zaczął – Każdemu wydaję się, że jestem jego własnością. Mogę narzekać, że czuję się nie rozumiany i inne tego typu bzdury, ale nie będę. Narzekanie jest dla słabych. Ludzie, którzy nie potrafią sobie poradzić z otaczającą rzeczywistością, narzekają.
Często czuję się tak jakby ludzie o mnie zapomnieli. Czuję się niewidzialny w tym pieprzonym miasteczku. Pieprzona dziura. Przyjeżdżają tu od zawsze ci cholerni turyści i rozpierdalają nam życia swoją pieprzoną powierzchowną radością. Głupkowato cieszą się z wyjazdu, na który oszczędzają cały rok, a potem zjeżdżają się tutaj żeby się schlać, pokrzyczeć bezkarnie i pooglądać pieprzoną okolicę, chociaż i tak pewnie większość z nich nie pamięta, gdzie była. Jedyne, co pamiętają, to dobre jedzenie i piwo w tej knajpie – ręką wskazał restaurację leżącą przy samej rzece – Nienawidzę tego.
Ludzie nawet nie starają się zrozumieć jaki jestem – oceniają mnie od razu.
– Rzeczywiście wiesz, jak się czuję – odparłem patrząc mu prosto w oczy
– Kiedy na mnie patrzą, patrzą z pogardą, szepcząc coś tylko do siebie.
– Na mnie patrzą, jak na kolejną marionetkę mojej pieprzonej matki. Nikt nawet nie ma zamiaru patrzeć na mnie inaczej. „To synek pani Zosi”. Strasznie mnie to wkurwia – sięgnąłem po kolejnego papierosa, zapaliłem i głęboko się zaciągnąłem – Nie wiem jak można traktować ludzi, tak jak moja matka traktuje mnie. Zdałem, dla swojego pieprzonego spokoju, na jej wymarzoną medycynę. Dostałem się, chociaż nie było łatwo. Jebana akademia medyczna. Nie chcę być lekarzem, ale zrobiłem to dla niej, bo od pierwszej klasy truła mi dupę, żebym poszedł w ich ślady. No i zrobiłem to. Ale to jej nie wystarcza.
Ona musi mieć mnie pod stałą kontrolą. Zawsze mówi mi, co i jak mam robić. To absurd, ale kiedy wchodzi do łazienki, gdy się golę mówi, że mam się golić pod włos. Co ona kurwa może o tym wiedzieć i co ją to kurwa obchodzi?!