Ukryta prawda cz. 3
***
Po upalnym lipcu nadeszła pora na chłodniejszy sierpień, który przyniósł ze sobą obfity deszcz. Wiele dni ( a może parę tygodni ) upłynęło jednak zaskakująco szybko, by ustąpić miejsca nieco jaśniejszym, lecz zimniejszym dniom.
Pod koniec pierwszego tygodnia sierpnia Ewelina w pośpiechu wbrała się na cmentarz, by odwiedzić nieco zaniedbane groby rodziców. Ewelina nieraz przed oczami miała nieliczne zdjęcia prezentujące ich twarze, które widywała również we śnie. Jej ojciec, Adam, prezentował się bardzo dobrze na zdjęciu. Ciemne proste włosy, przenikliwe spojrzenie i zadarty nos znakomicie pasowały do eleganckiego garnituru. Sprawiał wrażenie osoby bez wątpienia zdecydowanej i pewnej siebie. Matka natomiast, Elżbieta, miała długie kręcone włosy nadające jej wraz z lekko opaloną cerą dużo uroku.
Elżbieta położyła ostrożnie bukiet kwiatów na ich grobach. Z jej oczu popłynęły łzy, więc szybko je przetarła i wzięła głęboki oddech. Nie mogła pojąć dlaczego najbliższe jej osoby zginęły w wypadku samchodowym. Oczami wyobraźni widziała pędzący z dużą prędkością samochód i przerażonych rodziców, którzy nie byli w stanie uniknąć wypadku. Dziewczyna wzdrygnęła się. Odwróciła powoli głowę z obawy przed nieznanym...
Wówczas zauważyła w oddali sylwetkę nieznanego mężczyzny, który krok po kroku przechadzał się między grobami. Sprawiał wrażenie osoby nieco zagubionej i roztargnionej, która potrzebowała przewodnika. Ewelina przez chwilę przyglądała się nieznajomemu, lecz bez większego zainteresowania. Pomyślała tylko o tym, by móc kiedyś poznać lepiej przeszłość swoich rodziców.
- "Gdyby to było takie proste" - pomyślała - "Dlaczego nic nie wiem o swojej rodzinie? Dlaczego inni mogą spędzać czas w gronie rodzinnym a ja nie? Czemu dziadkowie nie chcą mi nic powiedzieć?"
Mężczyzna przechadzający się po cmentarzu zatrzymał się po czym spojrzał na dziewczynę. Ewelina przyjrzała się uważniej nieznajomemu, który wydawał jej się dziwnie znajomy. Miała nieodparte wrażenie, iż zna tego mężczyznę. Po dłuższej chwili podeszła do niego.
- Mogę w czymś pomóc? - zagadnęła mężczyznę.
- Słucham? Nie, nie trzeba - odparł nieco zmieszany.
- A może jednak? - tu Ewelina posłała mu niepewny uśmiech.
- Dziękuję bardzo, ale nie. Nie zostanę tu zbyt długo. Mam ważne sprawy do załatwienia.
- Rozumiem - przytaknęła Ewelina - Pogoda jest niezbyt dobra.
- Oj tak, niezbyt - potwierdził nieznajomy - Zwłaszcza teraz... Życie wydaje się takie krótkie i ulotne... Trzeba się nim cieszyć póki jest jeszcze czas.
- Racja - zgodziła się Ewelina - Trzeba z niego korzystać. W końcu życie jest tylko jedno...
- Masz może rodzinę? - spytał.
- Mam tylko dziadków. Rodziców nie znam, gdyż zginęli w wypadku samochodowym.
- Przykro mi - mruknął. I zamyślił się przez chwilę.
Dziewczyna ponownie przyjrzała się nieznajomemu.Miała nieodparte wrażenie, iż zna tego mężczyznę.A może to tylko mylne wrażenie... Odwróciła głowę. Tak bardzo chciała poznać te najbliższe osoby a nie mogła.
- Przepraszam, ale... wydaje mi się, że pana chyba gdzieś wcześniej widziałam... - zaczęła Ewelina.
- Tak? Nie wydaje mi się - odparł nieznajomy.