Teraz
Wkrótce? Skąd wiedział, że znowu mamy się spotkać?
Musiał być przyjezdnym. Mieszkałem tutaj od urodzenia, a Wliczy Lasek nie jest tak duży, żebyśmy przez dziewiętnaście lat na siebie nie wpadli. W drodze do domu nie mogłem się otrząsnąć. Jego oczy, postawa, głos. Wszystko to nie dawało mi spokoju.
Wszedłem do domu i od razu poczułem ulgę schodząc z upału. Znów zachciało mi się spać.
–
Po czym ja niby jestem taki zmęczony? – powiedziałem na głos. Powieki nagle
zaczęły mi się kleić. Rodziców nie było w domu, a na kuchennym stole
dostrzegłem kartkę: „Synku!
Będziemy dzisiaj z tatą bardzo późno, więc poproszę Cię o parę rzeczy. Proszę Cię o to, żebyś zrobił pranie i zakupy (listę masz z tyłu), a także troszkę posprzątał, bo pojutrze przyjeżdża wujek Jurek z ciocią Bożenką i chciałabym żeby było czysto (tym razem użyj płynu do podłóg, a nie tak jak ostatnio samej wody. Tylko dobrze zmyj żeby panele się nie kleiły. Płyny, jak wiesz, są pod zlewem. Możesz też powycierać kurze. Dziękuję Ci bardzo. Twoja kochająca mamaJ”.
– Kurwa mać – nie mogłem mieć choć chwili spokoju. Dobijał mnie upał i moi starzy. Szczególnie matka.
– Czy ona kurwa myśli, że jestem jej pieprzoną gosposią? – rzuciłem znowu na głos. – Pieprz się, stara dziwko! Ty nic dla mnie nie robisz. Ja też nie będę!
Podarłem kartkę, przeklinając przy tym sowicie. Cisnąłem szczątki na ziemie i chwyciłem kubek stojący nieopodal. Wylądował na ścianie, na której znajdowało się okno. Byłem strasznie wściekły. Cholerna suka.
Popchnąłem drzwi kuchenne z całych sił. Z hukiem odbiły się od ściany. Poszedłem do swojego pokoju. Znów cholernie zaczynała boleć mnie głowa. Padłem na wpół nieprzytomny na łóżko. Kiedy zmykałem oczy, świat wokoło zaczął wirować. Biurko z lampką i komputerem zaczęło kręcić się coraz szybciej i szybciej. W głowie mi szumiało. Różne głosy krzyczały jeden przez drugi, ale nic nie rozumiałem.
Nagle usłyszałem donośny głos wypowiadający jedno słowo – TERAZ.
Zasnąłem w jednej chwili.
Kiedy otworzyłem ponownie oczy, na zewnątrz pociemniało. Spojrzałem na zegarek – 20:49. Spałem siedem godzin.
Nie miałem pojęcia, co się ze mną stało. Nagłe zawroty głowy, niesamowity ból i ten atak złości.
W tym momencie przypomniałem sobie o rozbitym kubku. Matka na pewno będzie wściekła. Dom traktowała jak swoje prywatne muzeum. Biały pokój gościnny z białą sofą, na której według wielkości ułożone zostały białe poduszki. Szklany stolik, na którym nikt nie miał prawa nic postawić bez podkładki.
Wszystko białe i śliczne.
To był jej cholerny dom. Nie mój.