SZczeniak o imieniu Moni
Pierwszy dzień pracy przebiegł bardzo szybko. Anka nie czuła nawet zmęczenia, wiedziała, że jest potrzebna i była z siebie dumna. Kolejne dni pracy w szpitalu niczym się nie różniły od innych, może tylko tym, że chorzy zmieniali się, jedni wracali do swoich domów z nadzieją na jeszcze kila darowanych chwil, inni zaś odchodzili... ukryci za parawanem czekali na swoją kolejkę po bilet do bez jutra.
Anka została szybko zaakceptowana przez „biały personel”, jej młodość wygrywała ze smutkiem wałęsającym się po szpitalnym korytarzu. I tak minęło kilka miesięcy.
Za oknem rozkwitały kasztany, przypominały, że to czas matur i miłości.
Był maj 1997r.
Anka tego dnia miał wolny dzień od pracy, postanowiła wyjść na spacer pod rękę z wiosną
usiąść na ławce w parku, przeczytać prasę, a przede wszystkim wystawić twarz do słońca
i cieszyć się każdym jego promieniem. Park Skaryszewski wyglądał uroczo, przystrojony
w kolorowe girlandy kwiatów niczym orszak weselny. W parku o tej porze (a było przedpołudnie), nie było dużego ruchu, kilka matek z rozbrykanymi urwisami, pary staruszków.
Ania usiadła na ławce przy wodospadzie, promienie słońca odbijały się w jego roztańczonych cieniach, dziewczyna pierwszy raz poczuła się szczęśliwa. Zatopiła się w lekturze „babskiego” czasopisma, była obecna-nieobecna. Nagle poczuła na sobie czyjś wzrok, zerknęła z nad gazety, zobaczyła duże niebieskie oczy, i uśmiech taki jakiś znajomy. Odłożyła pismo na bok ławki, wiza- wiz stał wysoki mężczyzna o śniadej karnacji. Był to Jurek,
· Czy można się przysiąść?
· Tak, proszę – odpowiedziała.
Długo siedzieli w milczeniu, tylko ich wzrok tulił niewypowiedziane szepty. Przedstawili się sobie, kiedy Anka chciała iść do domu Jurek zaproponował kawiarnię, a potem kino. Anka wybrała kawiarnię. Mała, przytulna kawiarenka na Francuskiej (to o niej kiedyś śpiewano piosenkę). Przegadali ze sobą parę godzin. Jurek opowiadał o swoim życiu, o tym jak kiedyś był z kimś i to nie było to. Kiedy wyszli z kawiarni na dworze było chłodno, chłopak czule objął dziewczynę ramieniem, okrył swoją marynarką i pojechali razem na Pragę.
Znajomość przerodziła się w uczucie, które rozkwitło i dodało światła. Anka, tańczyła, a świat razem z nią. Jurek zaproponował dziewczynie żeby zamieszkali w podwarszawskiej Falenicy u jego babci. Mieszkanie, które dostała w spadku wynajmą – przyda się trochę grosza zwłaszcza, że planują wspólne życie.