Reset

Autor: brunokadyna
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 1

Młoda kobieta przytula drzewo.

– Wącha świerk?

– Może chce zgwałcić?

– Głupek.

Przechodzimy obok. Nie istniejemy dla niej, skupia się na pniu, wącha, obejmuje, jakby witała bliską osobę po rozłące.

– Pełno takich wariatów widzieliśmy wczoraj. Nie gap się tak.

Dostaję kuksańca w bok, bo dziewczyna jest ładna. Ciekawe, dlaczego się tak zachowuje.

W głębi lasu obraz kobiety się ulatnia.

– Już niedaleko – mówię.

Zaraz odbijemy na polankę.

– Sławek – Mała szepcze i ściska moją rękę.

– Co?

– Patrz.

Pokazuje na coś między drzewami.

– Tam ktoś jest – mówi.

– No to co?

– Na ziemi. Wczoraj widzieliśmy dwie osoby, jak tak leżały, ale ruszały się, i nie podchodziliśmy.

W końcu widzę. Kilkanaście metrów dalej leży facet zagrzebany w liściach.

– Może ten nie żyje? – mówi Basia.

W głowach włączają się projekcje zbrodni, że ktoś kogoś zamordował i w pośpiechu chował ciało.

– Rusza się – mówię.

Zdemaskowany mężczyzna odwraca głowę, jakby się wstydził.

– Halo, pomóc panu?! – pytam.

Nie odpowiada.

– Może coś mu się stało? – mówi Basia.

Patrzę na bystrzachę i uśmiecham się.

– No co? – pyta.

Facet nie jest zakryty zupełnie, wystaje w kilku miejscach. Chowa twarz, kiedy podchodzimy. Jest jakoś w moim wieku, po dwudziestce, maks trzydzieści lat.

Kucam.

– Hej, kolego, coś się stało, możemy jakoś pomóc? – pytam.

– Nie, proszę mnie zostawić.

– Ok – mówię i wstaję. Mnie tyle wystarczy.

– Ale dlaczego pan tak leży? Zdradzi pan powód? – pyta Basia.

Wścibskie baby – myślę. Ale chłop odpowiada.

– Wiem, jak to wygląda. Proszę mnie zostawić.

– Możemy zadzwonić po kogoś. Tylko z domu, bo nie wzięliśmy komórek – mówi Mała.

– Nie zwariowałem. Moi już próbują mi pomóc. Proszę mnie zostawić.

– Ale co panu jest?

– Nie wiem. Inni też to mają. Nie mogę wrócić do domu.

Żarcik mi się nasuwa, wypalam.

– No tak, wielu ma żony zarazy.

Dostaję z łokcia od Baśki.

– Zaczęło się od elektroniki i samochodu – mówi gościu.

Zamieramy. Facet siada.

– Co się zaczęło? – pytam.

– Wymioty i mdlenie. W domu było coraz gorzej. To jakiś wirus cywilizacyjny. Badają moją krew. Żona z bratem i z mamą załatwiają wszystko, bo ja musiałem uciec ze szpitala.

– Dlaczego? – pyta Mała.

– Umarłbym tam. Jestem już wrażliwy na wszystko, co sztuczne. Dadzą mi pewnie jakieś leki odczulające.

– Na pewno, proszę się nie martwić – mówi Basia.

– I tylko tutaj czuje się pan dobrze? – pytam.

– Tak, blisko ziemi i drzew. Mam halucynacje, nawet ciekawe.

– Jakie halucynacje? – pytam.

– Ziemia mówi do mnie, jak było kiedyś, jak powinno być.

– Jak mówi?

– Mieszkam w szałasie, o tam, w wąwozie. – Pokazuje głową kierunek. – Sam zbudowałem, bo w sztucznym namiocie bolała mnie głowa. Często budzę się w innym miejscu. To znaczy w tym lesie chyba, ale setki albo tysiące lat wcześniej. Tak ziemia do mnie mówi, jestem pewien.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
brunokadyna
Użytkownik - brunokadyna

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2024-10-11 00:53:04