Reset

Autor: brunokadyna
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 1

– Uczeni próbują to rozwikłać...

– Tak, ale do tej pory nic nie ustalono, czy są jakieś domysły? Mówi się o wirusie, pandemii…

– Prowadzone są badania, które mają to wyjaśnić...

– Niektórzy mówią, że to wirus albo silny alergen, który zmutował w miastach. Czy przyczyną może być smog?

Profesor się śmieje.

– To najpewniej patogen, który trzeba zidentyfikować...

– A co pan na to, że nie wszyscy chorują, niektórzy są odporni?

Twarz profesora zdradza irytację ciągłym przerywaniem.

– Badani są jedni i drudzy...

– Przepraszam mamy już połączenie z jednym z ekologów. Łączymy się z Kampinoskim Parkiem Narodowym, gdzie jest Krzysztof Nowak. Witamy.

Na pierwszym planie pojawia się grubasek z grzywką zaczesaną na bok, dociska słuchawkę w uchu. W lesie za nim widać całe mnóstwo ludzi zmuszonych do ucieczki z miasta.

– Witam państwa.

– Panie Krzysztofie, proszę powiedzieć, co pan sądzi o tych, którzy są zdrowi i wspierają bliskich? Czy im nic nie grozi? – pyta kobieta ze studia.

Facet czeka chwilę, aż głos do niego dotrze.

– Wydaje się, że niektórzy są odporni. Jednak z naszych obserwacji wynika, że to zależy od uwarunkowań organizmu i jest tylko kwestią czasu. Obawiam się, że czeka to każdego.

– Czy to nie zbyt daleko posunięte przypuszczenie?

– To nie przypuszczenie, to się dzieje naprawdę, na naszych oczach. Oczywiście, możemy się mylić, ale coraz więcej osób, którym wcześniej nic nie było, zgłasza typowe objawy.

– Czyli złe samopoczucie w kontakcie z telefonem komórkowym na przykład. Miejmy nadzieję, że szybko uda się temu zaradzić. Dziękujemy.

Ekolog znika z ekranu i wracamy do studia.

– Co pan na to, panie profesorze?

– Oczywiście, nie wiemy wszystkiego...

– Czy to może być jakaś agresywna choroba cywilizacyjna dwudziestego pierwszego wieku?

– Pani redaktor, możliwe, ale poczekajmy na opinię ekspertów, z pewnością wykażą przyczynę. Być może sami wywołaliśmy problem.

– Zapewne my, o tym właśnie mówiłam.

– Z pewnością gdybanie i wywoływanie paniki w niczym nie pomoże.

– Miejmy nadzieję, że uda się pomóc poszkodowanym i szybko wrócą do normalności. Inaczej bardziej niż dotychczas będziemy potrzebowali lasów, których tak niewiele sobie zostawiliśmy. Dziękuję panu. Był z nami profesor uniwersytetu…

(...)’

 


Basia wyłącza telewizor. Spogląda na mnie. Pierwszy raz widzę taki smutek na jej buzi.

Przełykam gorzką kluchę i robię dobrą minę.

– Co to za smutek, świrku? Będzie dobrze. Zamieszkam w lesie, dopóki nie znajdą lekarstwa. Dobrze, że mamy blisko i jest lato.

Próba wesołości wypada cienko.

W głowie krążą myśli, co jeść w lesie, jak żyć? Wyobrażam sobie tłumy chorych. Jak się pomieszczą? Przecież wybuchnie anarchia, ludzie zdziczeją, będą walczyć o jagody i grzyby. Wzdrygam się na samą myśl i otrząsam z tego, nie chcę marnować czasu.

– Malutka, chodź.

Basia podchodzi wtulić się we mnie. Zanoszę ją do sypialni i wykochuję porządnie.

 


Śpi. Mnie ból głowy nie pozwala zasnąć. Oczy szczypią, w nosie i w gardle drapie od plastiku, farb, klejonych mebli z płyt wiórowych i paneli podłogowych. Cała ta chemia atakuje jak wrogie środowisko. Nie mogę znaleźć pozycji, w której czułbym się dobrze.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
brunokadyna
Użytkownik - brunokadyna

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2024-10-11 00:53:04