Historia Jej miłości cz.IV
Wrócili na dyskotekę,ale ona myślami była ciagle na tarasie i myślałam o tym co się przed chwilą wydarzyło. Myślała o tym co poczuła ,czuje przecież nie mogła się zakochać nie w nim , zwłaszcza nie w nim, to bez sensu, to nie ma szans.
Stwierdziła, że coś jej się wydaję .Jest jeszcze bardzo młoda i pewnie on ją tylko zafascynował po prostu się zauroczyła. Szybko przyszło, szybko przejdzie.. Tak to sobie tłumaczyła. Od tamtego wieczoru jednak stał się dla niej kimś wyjątkowym patrzyła na niego już zupełnie inaczej... Tak trudno było jej w tamtym roku wyjechać z turnusu ,zawsze było jej smutno,ale tym razem chodziło o coś więcej.. chodziło o Niego. Nie myślała o tym,ale w głębi serca wiedziała,że będzie za nim tęskniła. Już nie będzie go codziennie widziała, rozmawiała i śmiała. W drodze powrotnej myślała od dwu tygodniowym czasie, o chwilach spędzonych z nim i uśmiechała się do tych wspomnień. Gdy tylko wróciła napisała do niego smsa, a każda Jego odpowiedź ją bardzo cieszyła. Jak ze sobą smsowali ona zostawiała w pamięci telefonu smsy od Niego i gdy za nim tęskniła czytała je po kilka razy co poprawiało Jej humor. Od turnusu co dziennie o nim myślała i z utęsknieniem czekała na spotkania grupy, bo wiedziała, że go tam spotkała. Gdy go widziała serce sobie zaczynało jej serce bić mocniej.Często to słyszała o objawach zakochania,ale u siebie to ignorowała. Mówiła sobie, że po prostu go bardzo lubi, a po za tym nie może nic więcej czuć.Czas płyną.a jej nie przechodziło wręcz przeciwnie ciągle o nim myślała. pisała o nim w swoim pamiętniku nawet o nim śniła dla niego chciała pięknie wyglądać. Nadal nie nazywała tego co się z nią dzieje, zaprzeczała temu co do niego naprawdę czuję, tak sama siebie chciała przekonać, że go tylko lubi, bo coś więcej wydawało Jej się tak bezsensu.przecież to nie miało szans się spełnić.
Czuła się co raz bardziej zagubiona,rozdarta między rozumem, a sercem.Starała się zachowywać spokój, dystans, ale to stawało się co raz trudniejsze. Nie umiała już ukrywać tego co się w niej dzieje. Ludzie otaczający ją na co dzień widzieli, że co się z nią dzieję. Zaczęła modlić się do Boga o odpowiedzi wskazówki, bo nic z tego nie rozumiała, albo raczej bała się zrozumieć. Pytała się Boga co naprawdę czuje Chłopaka?? I dlaczego to czuję przecież nie powinna tego czuć przecież to bezsensu on miał zostać sługą Bożym. Z dnia na dzień uczucia dziewczyny do chłopaka stawały się silniejsze walczyła z tym a nie dawała już rady. Po półtora roku walki samej ze sobą, po półtora roku zaprzeczania i w mawiała sobie jest inaczej niż jest po pół tora roku modlitw do Boga miała odwagę przyznać sama przed sobą, że go kocha. Przypomniała sobie momenty kiedy była o niego zazdrosna i wiele innych które wskazywały na to, że się z nim zakochała,ale wtedy to ignorowała. Jednocześnie obiecała sobie,że nic mu nie powie, bo chcę by realizował swoje powołanie został tym kim chciał zostać , by był szczęśliwy właśnie dlatego bo go naprawdę kochał...