Reset
Basia też już płacze.
– Spokój, mała. – Ściskam jej rękę.
Jeden z towarzyszy kobiety podchodzi i ją obejmuje.
– Macie halucynacje? – pytam.
– To nie są halucynacje. Przenosimy się naprawdę, na coraz dłuższe odcinki czasu – mówi facet.
– Chodźmy stąd – szepcze Basia i ciągnie mnie za rękę.
– Naprawdę, jest pan pewien? – pytam.
– Zabrałem stamtąd rośliny, które dawno wymarły. Mogę panu pokazać, jeśli się pan na tym zna.
– Nie znam się kompletnie.
Baśka ciągnie uparcie.
– Do widzenia – mówię.
– Do zobaczenia. Możecie się do nas przyłączyć. Znajdzie nas pan nad rzeczką. Tutaj spotykamy się z rodzinami.
Unoszę ramię na pożegnanie.
– Wystraszyłaś się?
– Coraz więcej ludzi na to choruje. I co to za przenoszenie? Gdzie? O jakich halucynacjach mówiłeś?
Zbieram myśli. Może wciąż śpię?
– Sławek, mów wreszcie.
– Nie mogliście mnie znaleźć, bo byłem na tej polanie, ale w przeszłości, w prehistorii albo w średniowieczu, nie wiem.
Kręcę głową i śmieję się, jak kretyńsko to brzmi.
– Nie żartuj, dziczku, nie mam nastroju.
– Myślisz, że ja mam?
Opowiadam o zwierzętach i lesie, jak wyglądał.
– Po co to, nie rozumiem – mówi Basia.
– A myślisz, że ja rozumiem?
– Dlaczego te zwierzęta się tak zachowywały?
– Nie mam pojęcia.
Przestajemy rozmawiać. Spotykamy innych zainfekowanych, całe mnóstwo, to nie spacerowicze, z pewnością. Niektórych znamy z widzenia, mieszkają na osiedlu. Ich oczy błyszczą rozpaczą i strachem przed nieznanym. Przyglądają się nam, bo wracamy tam skąd uciekli.
– Dlaczego jedni chorują, a drudzy nie? Chodźmy szybciej, może znajdziemy coś w necie – mówi Basia.
Na samą myśl o Internecie odbija mi się niezdrowo. Czuję, że w domu będzie źle. Już swędzą mnie stopy i dupsko, bo klapki sztuczne i spodenki z plastiku.
I miałem rację. Zawroty głowy dopadają mnie już na klatce schodowej. Chwilę później swędzi mnie już wszystko. Nie wyobrażam sobie wziąć do ręki telefonu.
Basia wraca z sypialni z tabletem. Wskakuje na kanapę w salonie i grzebie w necie. Ja zdejmuję spodenki i zostaję na gaciach, bo bawełniane, wysypka nie grozi.
Niczego nie dotykam.
– Musi coś być – Mała mówi do siebie.
Czuję się coraz gorzej.
– Chcesz mnie uratować, moja mała ślicznotko?
Nie odpowiada, nie jest jej do śmiechu. Mnie też. Ale próbuję stwarzać pozory.
– Malutka, zostaw to. Chodź do mnie. W sypialni nie ma żadnych urządzeń, możemy tam posiedzieć.
Chcę być z nią jak najdłużej, bo coś mi się wydaje, że to szukanie jest daremne i rozstanie nas nie minie.
Szybciej niż sądzimy.
– Cicho, może coś znajdę – Bierze ze stołu pilota. – Może coś w tiviku będzie.
Włącza kanał informacyjny i dalej grzebie w tablecie, ale przestaje, kiedy słyszy, o czym mowa w telewizji.
‘(...)
– ...mamy doniesienia z całej Polski. Sytuacja w innych krajach wygląda bardzo podobnie. Wiemy o kilku ogniskach w Niemczech i Francji. Z godziny na godzinę docierają kolejne informacje. Panie profesorze, to świeże zjawisko postępuje w zastraszającym tempie. Najwięcej zachorowań odnotowano w dużych miastach. Co możemy zrobić? Skąd się to wzięło?