Rękopis
*
Zmęczony nocną pracą przespałem Boży dzień i zszedłem do jadalni dopiero w porze
kolacji.
Przejrzałem się w lustrzanej ścianie restauracji i usiadłem tuż przy niej, przy stoliku
w kącie sali. Mój gospodarz przypłynął z kuchni familiarny już i zaprzyjaźniony. Zaproponował mi na dzisiejszy wieczór emiliańską salami da sugo potrawe książąt d' Este, jak twierdził, pobudzające
erotycznie danie prawdziwych mężczyzn, o strusich żołądkach i takimże usposobieniu.
Opisując niezrównany smak i właściwości owego jadła, podkreślał skomplikowany
i długotrwały proces jego przygotowywania. Aby mi zaproponować dzisiejszą kolację, musiał
rozpocząć przygotowania do niej o cały rok wcześniej. Wtedy to , duży świński pęcherz napełnił mięsem wieprzowym, podlanym miejscowym wytrawnym czerwonym winem, przyprawionym
mieszanką ziół i korzeni, której skład utrzymywany w tajemnicy przez jedną z rodzin miasteczka
jest dopiero pierwszą z zagadek niezrównanego smaku salama da sugo. Reszta zależy od ściśle
przestrzeganego sposobuprzechowywania w topolowym popiele przez okrągły rok, długiego mo-
czenia w wodzie i gotowania przez dwadzieścia cztery godziny na bardzo małym ogniu. Później
już tylko zostaje do przrządzenia wonny sos i danie gotowe.
Mój gospodarz przypuszczał, że nie odmówię sobie przyjemności skosztowania
tej książęcej potrawy, dlatego bez uzgodnienia ze mną, gotował ją już od wczorajszego wieczora,
przez co jest dzisiaj bardzo nie wyspany.
Nie pozostało mi nic innego jak zgodzić się na tę "książęcą" kolację, pod warunkiem
dostarczenia gratis dobrego rocznika lombardzkiego Barolo i ziółek na wątrobę.
Zadowolony z siebie zniknął w kuchni tak szybko, że nie zdążyłem zapytać go
o tajemnicze nocne odgłosy.
A może lepiej niepytać go o to i nie dać nic poznac po sobie? Udać, że niczego się
nie słyszało? A jeśli to on? Przecież poza mną nikt w hotelu nie mieszkał. Nie spotkałem nikogo.
Czy nie lepiej zaczekać na rozwój wydarzeń?