Rękopis
po sezonie, gości wcale nie ma, a więc druga część sali, jako nieużyteczna, zamknięta jest stale
na klucz. Lustrzane przepierzenie ma natomiast optycznie powiększać niewielkie pomieszczenie
restauracyjne.
-
-
Ale tam ktoś jest. Nie może pan o tym nie wiedzieć, przecież musiał pan w jakiś sposób obsłużyć go – nie dawałem za wygraną.
-
Przybliżył oczy do szklanej tafli i przez chwilę zaglądał do ukrytego za nią wnętrza.
-
-
Tam nie ma nikogo. Musiało się szanownemu panu coś przywidzieć – odparł,
-
przglądając mi się ze starannie maskowaną ironią.
Przywarłem do szyby, opierając dłonie i rozpłaszczając niemal nos. Wewnątrz
rzeczywiście nikogo nie było. Już widziałem triumfującą minę gospodarza.
Wytężałem wzrok, przenikając panujący wewnątrz półmrok. Na stoliku, który
nieznajomy opuścić musiał zaledwie przed chwilą, widać bylo zabrudzone talerze.
-
-
Wejdźmy za przepierzenie, a udowodnię panu, że ktoś przed chwilą korzystał tam
-
ze stolika – powiedziałem, wstając z krzesła.
-
-
Proszę bardzo – odparł, nie tracąc pewności siebie. - Tędy się nie przedostaniemy,
-
ale możemy tam wejść bocznymi drzwiami z korytarza.
Poszedłem za nim, aż znaleźliśmy się po tamtej, niewidocznej stronie restauracyjnego
księżyca.Pomimo panującego tam mroku, udało się w końcu rozpoznać szczegóły. Stolik, który
przed momentem widziałem zastawiony, stał teraz pusty, dokładnie uprzątnięty z resztek kolacji.
W pomieszczeniu nie było żywej duszy.Podszedłem do drzwi w przeciwległym końcu salki, były
zamknięte na głucho. Przepierzenie, które od strony restauracji wydawało się lustrem, tutaj ukazy-
walo jednolitą i nieprzeźroczystą fakturę ścianki działowej.
-
-
Widzi pan teraz złudnośc poznania zmysłowego – stwierdził filozoficznie
-
gospodarz – musiało się panu wydawać.