Ptak, którego nie było ( koniec mojej książki )

Autor: zibi16
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Zbyt szybko wyciągasz wnioski, moja Kasiu. Dopiero co mnie ganiłaś za łatwość wypowiadania kategorycznych sądów i opinii, a czynisz to samo. Widać lubimy innych pouczać, sobie dobrych rad nie dając. Skąd ci przyszło do głowy, że nie mam apetytu na życie, że jestem zrezygnowany i czuję się winny? Moje słowa o niemożności wyjścia poza krąg konwenansów i pozorów życia, podane w trybie warunkowym, przerobiłaś na tryb orzekający. Nie słuchasz mnie…- Mateusz cieszył się w duchu, że może przytrzeć jej uszu, choć wiedział, że Katarzyna trafiła w dziesiątkę, a przynajmniej w tarczę.

- …Cóż, tak mi się zdawało… Widać się zagalopowałam. Ciężko cię rozgryźć. To nie mówmy już o braku apetytu na życie, tylko zajmijmy się czymś bardzo przyjemnym –uśmiechnęła się szeroko.

- Mam zgadywać? – zapytał.

            - Po co? Nie będę się znęcać… Karpiunio czeka, hi, hi…

- Tak, tak. Czas, już czas, a nawet najwyższa pora. To chodźmy do kuchni. Razem to cudo odsmażymy. – Mateusz dźwignął się z krzesła i poczekał na Katarzynę. Potem zjawili się w kuchni.

- Kasiu, czy mogę zająć się smażeniem? Lubię w kuchni być wśród garów. Jest to jedna z niekłamanym moich przyjemności. Ponoć jest tu jakaś prawidłowość. Bo kiedy wszystko zawodzi, pozostają jeszcze kuchenne radości. A to niemało. To cały świat – Mateusz mówił z gorliwością osoby wierzącej.

- Nie mogę ci odmówić, hi, hi… Skoro jest tak jak mówisz… To weź patelnię z tej szafki – wskazała mu ją ręką. – A olej jest w tej – pokazała. No i smaż, dobry człowieku…. któremu kuchnia zastąpiła świat.

Mateusz zajął się smażeniem, a Katarzyna usiadła na krześle przy kuchennym stole.

- Co będziesz jeszcze potrzebował? – zapytała?

- Tylko masło i sól. Oczywiście, trochę chleba – odparł.

- Jak zjemy rybkę, coś jeszcze przygotujemy. Musimy się dobrze odżywiać. Ty nawet nie wiesz, ale ja mam jeszcze drugą butelkę wina – przyznała ze śmiechem.

- Podejrzewam, że mam na ciebie zły wpływ. Nie wiem czy mam się cieszyć, czy smucić?

- To już rozważ w swoim sumieniu, Mateuszu. Ja myślę, że dużo prawdy jest w powiedzeniu: „Z kim przystajesz, takim się stajesz”.

- Ale pod warunkiem, że ta osoba z którą „przystajesz” jest silniejszą osobowością, nie wnikając w meandry słowa „osobowość”.- Mateuszowi spodobało się wyznanie Katarzyny.

- O Jezu!... – jęknęła. – Czyżbyś mnie opętał? Teraz będę się bała dalszych sideł, które na mnie zarzucisz – żartowała. I ją bawiła rozmowa, zwłaszcza że spodobała się Mateuszowi, o czym zaświadczał jego radosny, i próżny uśmiech. Chciała mu poprawić humor. Ale i zabawić się jego kosztem. Może niezbyt złośliwie, a przecież… wszystko w niej chichotało…

Mateusz stał przy kuchence, i choć karp się smażył na malutkim ogniu, przykryty pokrywką, to nie odchodził, nie usiadł. Pilnował. A może tak było mu wygodnie? Patrzeć teraz z góry na siedzącą Katarzynę?

- Dzwoniłem do Alfreda… – powiedział. – Pytałem drania co będzie porabiał w Sylwestra, a on że nic, i chce być w domu sam.

- A co?... Chciałeś u niego spędzić Sylwestra? – zapytała od niechcenia, choć Mateusz wyczuł w jej głosie również napięcie.

- Wypadało mi zadzwonić, skoro spędziliśmy razem Wigilię. Ale… no nie wiem… Wydawało mi się, że Alfred nie będzie już robił żadnej imprezy. Musiałem zapytać. No i faktycznie… powiedział, że w tym roku wystarczy – usprawiedliwiał się. I to go zezłościło choć tego nie okazał. Po co się tłumaczy? Po co zaczął o tym mówić? Teraz humor gdzieś odleciał.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zibi16
Użytkownik - zibi16

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2023-05-04 18:17:38