Amelia....ciąg dalszy ciągów dalszych...
-Amelio
-Tak!
-Kocham Cię
-To miłe ,ale czy prawdziwe? Bo wiesz różnie to bywa w życiu.
-No nie a ty znowu zaczynasz...
-Gdzież tam! Wiesz chodzi o to ,że oboje już coś przeszliśmy. Ty i ja. A życie nadal pędzi. Pytanie tylko czy wiemy jak żyć by nie żałować ?
-Żałujesz?
-Pewnych decyzji na pewno...
-Jakich?
-Och , różnych. Czasem miło by było cofnąć czas
-Ami coś dziś mówisz zagadtkami. Jaby się coś zmieniło
-Nie no nic się nie zmnieniło. Czasem lubie tak poanalizować. To potrzebne w życiu. Ty tak nie masz?
-A pewnie , że mam , bo to raz?Np czemu z Tobą tu siedze i filozofuje? Hheh. Lubie siedzieć z Tobą w lesie w ciemną noc gdzie mogą nas napaść wilki...
-Że jak ?Wilki? hehheh
-Niech będą dziki, chciałem troche nadać temu grozy...
-Nie udało Ci się. I co ?
-I chciałabym ruszyć już gdzieś , nie wiem do twojego domu czy może dalej w głąb lasu , którego nie znamy...albo może do baru gdzieś za miastem....
-No wiesz cios poniżej pasa...Ty dalej do tego baru pijesz?
-Ależ nie do baru, żartuje co ma bar do tego. Chodzi o... czekaj jak ty to mówiłaś? Model... tak?
-Oj daj spokój już
-ideał ….
-Tomek proszę Cię nie przeginaj. Myślisz ,że nie wiem po co to robisz?
-No po co?
-Nie uśmiechaj się , zarazo....
-Zarazo?Mówiłaś ,że jestem twoim bohaterem
-Chcesz żebym mówiła jak to mnie wyratowałeś z opresji..
-Z opresji? Moja droga chyba uratowałem Ci życie. Mogłaś zostać wywieziona i sprzedana jako żywy towar , albo co gorsza jako dawca narządów...
-O matko!!! Ty masz dopiero wyobraźnię...Tomasz ty lepiej już nic nie mów.
-No co heheh
-Nie lubie jak się ze mnie śmiejesz
-Kochanie nie śmieję się
-To po co ten uśmiech na twarzy?
-Ja się po prostu do Ciebie uśmiecham
-Tak właśnie widze, tylko czekasz , żeby się ponabijać
- Przecież się droczę tylko z tobą złotko
-Jakoś mi się to nie podoba..,-Amelia stała naburmuszona , czekała aż Tomasz ją jakoś ułaskawi.
-Oj kochanie, przepraszam. Masz racje przesadziłem. Choć tu do mnie.
-Jedzmy do domu....
-O brzmi obiecująco...heheh
-Chodziło mi o to żebyś mnie odwiózł do mojego domu.Nic sobie nie wyobrażaj
-No zwał jak zwał, Co ja sobie niby wyobrażam co?
-No mam nadzieje ,że nic...
-Ami , kobieto co ty taka poważna, nie poznaje Cię?
-Ludzie się zmieniaja
-Możliwe ,ale nie ty?
-Dlaczego nie ja?
-Bo odkąd Cię znam jesteś taka sama szalona. Czy mam Ci przypomnieć pewne sytuację?
-Niby jakie?...Amelia była ciekawa co on takie jej powie...aż chodziła w jednym miejscu …
-Pamiętasz jak byliśmy na spacerze. Wieczorem było jasno od gwiazd a Ty chodziłaś non stop chodnik ulica, chodnik ulica, przystawałaś nagle albo szłaś tak by się o mnie obić?
-Nic takiego nie pamiętam
-No jasne...
-Dobrze to teraz coś innego , byliśmy na kawie w mcdonaldzie i było mega dużo ludzi, a my mieliśmy mega mały stolik , ledwo się w nim mieściliśmy.Tak blisko mnie siedziałaś byłem aż zakłopotany
-Ty ? No jasne nie rozśmieszaj mnie...i gdzie tu niby moja szaloność
-Szaloność? A co to za słowo?
-No moje...
-No wreszcie jesteś sobą...,- Tomasz uśmiechną się szczerze.
-Wiesz co ja zawsze jestem sobą, Może mam jakieś dziwne klimaty teraz. Odkąd wypominałeś mi moją głupią randkę z nieznajomym.
-Miśka ,ale to nie dziw się..
-Miśka??
-No już tak chyba kiedyś powiedziałem na Ciebie...
-Nie pamiętam. Ja wiem że głupio postąpiłam, to koniec i kropka. Temtu nie ma. Uratowałeś mnie , i czuje się lepiej. Choć czekałam na buzi w policzek i się nie doczekałam dlatego czy las czy nie las trzeba jechać. Klimat prysł, czas wracać.