Ptak, którego nie było ( koniec mojej książki )

Autor: zibi16
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Masz babo placek… Zapomniałam o alkoholu… Mati… alkohol mamy, tylko nici z seksu grupowego – udała zatroskanie.

- No to wypijmy za śmiałość – wziął kieliszek do ręki. – Ten toast niech będzie najmądrzejszy z wszystkich. Wypijmy za śmiałość, którą alkohol niechybnie otwiera. Co? Może być?

- Za śmiałość?... Trochę mi to pachnie… pierwszą miłością, hi, hi… Ale jeśli potrzebujesz alkoholu… No cóż… to wypijmy za śmiałość. –Katarzyna była rozbawiona.

- Każdy czasami ma ochotę być nieco śmielszy niż jest. I to bez względu na wiek. Tylko, że im człowiek starszy, tym mniej okazji do okazywania śmiałości, a więcej namysłu i milczenia – mówił jak belfer.

Dobrze, już dobrze… - Katarzyna była pojednawcza. – Wypijmy za śmiałość, obojętnie jak ją młodość i starość rozumie. No to cyk! – uniosła kieliszek.

- Niech będzie… To i za skrzydła Ikara. Bo nic tak nie leczy ze śmiałości jak potem upadek na pysk.

 

 

Zbliżała się północ. Mateusz z kuchni przyniósł szampana i kieliszki. Patrzyli na zegar. Na podwórzu był już ruch. Tłoku nie było, ale szum był. Trochę dzieciaków, a i dorosłych czekało, by odpalić fajerwerki. Dorośli mieli ze sobą szampana.

W końcu Katarzyna zaczęła odliczać, a Mateusz zabrał się za zdejmowanie opaski z korka, i gotowy już był do jego wyciągnięcia.

- … pięć, cztery, trzy, dwa, jeden… Dwunasta!

Strzelił korek, lecz jakoś anemicznie. Mateusz rozlał perlący się płyn do kieliszków. Katarzyna już stała przy stoliku.

- Kasiu… szczęśliwego Nowego Roku… Oby nie był gorszy od starego. Wszystkiego najlepszego…

- I tobie, Mati… wszystkiego dobrego w Nowym Roku… Niech będzie udany, i lepszy od starego… Wszystkiego najlepszego.

Stuknęli się kieliszkami i delikatnie pocałowali w policzki.

Na dworze słychać był huk petard, okrzyki ludzi, widać było rozbłyski rac, kolorowe fajerwerki rozjaśniały migotaniem pokój.

 

Mateusz stał w oknie, tyłem do Katarzyny. I wcale się nie cieszył. Czuł, że jest u niej z musu. No, niby też chciał… Ale, najwyższy czas być w domu, i już nie wysilać się, by zabawiać ją słówkami, które były tak samo puste jak on sam.

Odwrócił się w jej stronę, z nagłą myślą, o której, na Boga! – zapomniał.

- No to zaczął się kolejny rok. I w tym Nowym Roku muszę znowu do ubikacji…

- Coś z pęcherzem?

- To skutek łagodnego przerostu prostaty – wyjaśnił.

- To idź, a ja przygotuję bigos.

 

Znowu stał przed lustrem w łazience. Już miał wyciągnąć piersiówkę, tą napoczętą, ale ręka mu znieruchomiała, i w końcu sięgnął do drugiej kieszeni. Przecież tu chodzi o równe obciążenie kieszeni marynarki. Gdyby opróżnił tą z której już pił, ta pełna opadłaby niżej i Katarzyna mogłaby się czegoś domyśleć. Wiadomo… ma coś w marynarce. A co? No właśnie…

Wyciągnął więc pełną, i przechylił ją. Już nie interesował się swoją twarzą w lustrze. Pił, i czuł że może mu to zaszkodzić. Ale bigos powinien go wzmocnić. W domu by leżał na kanapie; może już spał?

Westchnął, wyciągnął goździki, i zaczął je rzuć. Powinien już wyjść, ale mu się nie chciało. Trudno… Jeszcze z godzinkę, i koniec.

Wyszedł, i poszedł do kuchni. Bo Katarzyna wciąż podgrzewała bigos.

Teraz on usiadł przy stole kuchennym, i zerknął w okno.

Przypomniał mu się epizod z dzieciństwa. Był sam nad wodą, chyba to była mała rzeczka, strumyk… Pochylony przyglądał się fruwającej nad wodą ważce. Była piękna, mieniła się kolorami… Słońce rozpalało jego twarz, a on pomyślał wówczas, że ważka tli się na wietrze jak snop iskierek. Zapragnął wówczas być przy niej, by tuż nad wodą, niziutko, oddech jej spijać… By tak ją ocalić… A może… by samemu stać się ważką?

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zibi16
Użytkownik - zibi16

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2023-05-04 18:17:38