Piek³o które zamarz³o
- Tylko ogl±dasz te filmy. - G³os nie dawa³ za wygran±. - Ale nie potrafi³by¶ napisaæ nawet króciutkiego scenariusza, nie mówi±c ju¿ o re¿yserii. Aktor te¿ z ciebie ¿aden. Przy Klaudii i Kamilu, to ty jeste¶ jak Adam Sandler przy Bogus³awie Lindzie. Spójrz na Kamila. D³ugie w³osy, wzrok marzyciela, pisze wiersze, gra na gitarze. W³a¶nie takich ch³opaków woli Klaudia. Ty przy nim jeste¶ niedorozwiniêtym beztalenciem.
- Zamknij siê! - Tym razem ju¿ krzykn±³. - Nie jestem beztalenciem. I w liceum nakrêci³em z kumplami kilka krótkometra¿owych filmów.
- Nakrêci³e¶? Dostawa³e¶ zawsze nic nie znacz±ce role. Czasem nawet nic nie mówi³e¶. Potrzebowali tylko statysty. Oni poszli na filmówkê, zdobyli nawet jakie¶ nagrody ju¿, a ty co? Po powrocie z McDonalda, czy warsztatu samochodowego, jedynie ogl±da³e¶ sobie Gwiezdne Wojny, w których nie móg³by¶ nawet zagraæ droida, którego Luke Skywalker prawie kupi³. Nie umia³by¶ z tak± gracj± i wdziêkiem zostaæ prawie kupionym, a potem rozlecieæ siê na kawa³ki.
Zrobi³o siê jeszcze dziwniej, gdy w pokoju rozleg³a siê muzyka z Archiwum X. To by³ telefon, który przerwa³ rozmowê miêdzy Adrianem, a Adrianem.
Zaraz, zaraz. Zaraz. Telefon. Klaudia.
Jak pojebany rzuci³ siê na ³ó¿ko, sk±d dobiega³a muzyka, która za gówniarza trzyma³a go w wiêkszym napiêciu ni¿ sam serial. Klaudiaklaudiaklaudiaklaudia. Jego umys³ strzela³ Klaudiami jak z karabinu maszynowego. Pod impetem l±dowania na ³ó¿ko, telefon zeskoczy³ z materaca na pod³ogê. Kurwakurwakurwakurwa. Tak abstrahuj±c od Klaudii.
Na szczê¶cie upadek ani nie wy³±czy³ telefonu ani go nie uszkodzi³. Na nieszczê¶cie to nie by³a Klaudia, tylko jego przysz³y szef.
Kurwaaaaa. Tym razem to nie brzmia³o jak karabin, tylko przypomina³o d¼wiêk zestrzelonego my¶liwca, zbli¿aj±cego siê do lotniska jakim by³a twarda ziemia. Wybuch rozszed³ siê echem w g³owie Adriana.
- Co mam mu powiedzieæ? - gor±czkowo my¶la³. - ¯e nie zd±¿ê dzi¶ przyjechaæ? A co je¶li nie zd±¿ê przyjechaæ tak¿e jutro? Bóg jeden wie na jak d³ugo tu utkn±³em. A mo¿e nawet on tego nie wie.
S³aba bateria. Telefon siê wy³±czy³.
Adi nawet nie mia³ si³, by siê zez³o¶ciæ. Opad³ zrezygnowany na ³ó¿ko. Potrzebowa³ tej pracy. Za jakie¶ osiem miesiêcy na ¶wiat przyjdzie ma³y Adrian lub Adrianna. Ta praca by³a mann± z nieba. Bardzo dobr± mann±. Ale je¿eli taka pogoda jest wszêdzie to mo¿e szef zrozumie, ¿e zagin±³em w akcji... Mo¿e nawet sam gdzie¶ utkn±³ i dzwoni ¿eby powiedzieæ, ¿e sam nie da rady. Na pewno.
Adrian przyj±³ dwie kreski na te¶cie ci±¿owym i propozycje pracy jako dar od Boga. Teraz by³ skory klêkn±æ przed jakimkolwiek bogiem, nawet nordyckim. Byle siê wszystko u³o¿y³o. Albo za papierosa. Papieros zawsze dobry. Choæby nie wiadomo jak by³o ¼le, papieros zawsze ratowa³ sytuacje. Koi³ nerwy i pozwala³ na chwilê zapomnieæ o problemie. Piek³o za¶ zawsze wyobra¿a³ sobie jako miejsce, gdzie jest diablo ¼le i nie ma fajek. Choæ sam fakt, ¿e nie ma fajek sprawia ¿e jest diablo ¼le.
G³os nie¶wiadomie da³ Adrianowi pomys³ na zabicie czasu i zaimponowanie Klaudii w jednym. Adrian napisze wiersz. Z recepcji po¿yczy³ d³ugopis i kartkê papieru. W³a¶ciwie to wiele kartek, gdy¿ podejrzewa³, ¿e niejedn± zakre¶li, zama¿e, zgniecie i porwie nim skoñczy. Ten wiersz musi byæ doskona³y.