Nowy Początek cz.III
- Za jakiś czas mu
przejdzie – uspokoił mnie Gretian, widząc moje zmartwienie.
Podszedł do mnie i przyjrzał bliżej mojej
ranie.
- O rzesz kurwa! Ale
cię załatwił, nie ma co – zaklął. – Połóż się - nakazał.
Zrobiłem o co mnie prosił.
- Ej! Pomóżcie mi! –
zakrzykną do pozostałych.
- Co robicie? –
spytałem zdziwiony.
- Leż i nie ruszaj się.
Muszę zamknąć tą ranę, bo się nam tu jeszcze wykrwawisz.
Pozostali unieruchomili mnie, silnymi
uściskami przyduszając do ziemi. Gretian rozerwał tkaninę kaftana w miejscu
gdzie stykała się z raną, po czym przyłożył dłoń do odsłoniętego miejsca.
Poczułem gorąco, które powoli rozchodziło się po mym ciele. Po chwili rana
zaczęła okropnie boleć, jak gdyby moje ciało przypalano rozgrzanym żelazem,
szarpnąłem się próbując uciec. Trzymali mnie jednak mocno. Zdałem sobie sprawę,
że krzyczę. W oczach mi pociemniało i straciłem przytomność.
Ocknąłem się cały obolały. Leżałem okryty
kocem, obok płonącego ogniska. Rozejrzałem się i zobaczyłem Astarda. Doszedł
już do siebie. Siedział obok mnie całkiem wesół i popijał w towarzystwie
Astenena. Reszty nigdzie nie było widać. Podniosłem się ostrożnie i usiadłem.
- Masz. Napij się, to
cię postawi na nogi.