Nowy Początek cz.III
- Teraz Astard, dopóki
wszyscy są w grupie! – usłyszałem krzyk Lothalta.
Astard zaprzestał walki. Reszta ochraniała
go przed atakami nieumarłych. Przyklęknął na jedno kolano, pochylił głowę. Wokół
jego postaci powietrze zaczęło drgać, w taki sam sposób jak drgało w upalny
dzień. Poczułem fale gorącego powietrza. Astard uniósł ręce, pomiędzy którymi
zaczęły się materializować małe płonące kule, tańczące niby świetliki. Było ich
coraz więcej. Nagle podniósł się z klęczek głośno krzycząc, jednocześnie
unosząc ręce ponad głowę. Ogniste twory pomiędzy nimi wirowały coraz szybciej i
szybciej, by w końcu poszybować we wszystkich kierunkach jednocześnie. Opadały
z wielką precyzją dosięgając oblegające ich maszkary, które natychmiast spalały
się na popiół. Wszystko trwało zaledwie kilka chwil. Zwyciężyliśmy.
Astarda do cna wyczerpało potężne zaklęcie,
którego przed chwilą użył. Leżał teraz, trzęsąc się i majaczył coś
niezrozumiale.