Nowy Początek cz. I
Nie ufałem mu. Przeczuwałem, że za jego propozycją coś się kryje. Nie
było jednak innego wyjścia jak robić dobrą minę do złej gry. Tylko w ten sposób
mogłem ujść z tego z życiem. Zawsze istniała nadzieja, iż Azankar dotrzyma
danego mu słowa.
- Co mam więc zrobić?
- Teraz gadasz do rzeczy. Widzisz
mam pewien problem. Słyszałeś o Clernie?
- Jasne. To wpływowy kupiec –
odpowiedziałem.
- To wrzód na mojej dupie
Vaynekanie! – Uderzył pięścią w stół. – Ta świnia jest zagrożeniem dla moich
interesów. Chciałem rozpocząć handel z Kurlingiem, ale okazało się, że Cleren
ma w ręku tamtejszych kupców. Moja władza nie sięga poza Danar i nie mogę
wpłynąć na tamtych ludzi. Muszę przejąć jego kontakty.
- Nie możesz go zwyczajnie zabić?
- To zbyt ryzykowne. Wszyscy
wiedzą, że mam z nim na pieńku, byłby niezły smród. Mogę opłacać miejską straż
by przymykała oko na moje sprawki, ale zamordowanie takiej grubej ryby zwróciło
by zbyt wiele uwagi. Dobrze wiesz, że ponad wszystko cenię dyskrecję.
- Wiem – odrzekłem.
- Jedynym sposobem na pozbycie się
tej szuii – kontynuował – będzie podrzucenie do jego domu pewnych dowodów.
- Dowodów na co? – muszę przyznać,
że mnie zaciekawił.