Numer Piąty Na Liście
- Nie spałem od dani, w którym po przebudzeniu zrozumiałem, że całe moje życie jest kłamstwem. To wszystko się teraz kończy. Ty jesteś końcem.
Spojrzałem na niego jeszcze raz. Wiedziałem, że w tej chwili nie ma już innego wyjścia. On musi umrzeć. Musi zapłacić za to, co się stało z marzeniami dziecka. Okradł je z tego, co było w nich piękne, pozostawił strach i kazał z nim żyć. W ten sposób dziecko wylądowało w świecie dorosłych, nieświadome niczego. Nieznając jeszcze strachu, który miał nadejść, nie wiedząc, że już zostało okłamane. Było pewne, że to tak musi być, że da radę. Teraz dziecko znowu jest dzieckiem, ale pozbawionym niewinności i wiary. To on to ukradł. Teraz przed dzieckiem stoi dorosły i się śmieje. Tylko to potrafi, albo tylko to mu pozostało.
Wszystko zaczęło się, kiedy skończyłem studia i poszedłem do pracy. Wtedy już nie byłe dzieckiem, ale jeszcze nie byłem dorosły. Wtedy to pewny siebie, mądry, bo miałem w ręku dyplom z wyróżnieniem, zacząłem pracować. Nigdy nie chciałem być eleganckim panem pod krawatem, ale mi to nie przeszkadzało. Lubiłem liczyć i rachować. Lubiłem wszystko i miałem wiele zdolności. Praktycznie wszystko czego się tknąłem potrafiłem zrobić. Dostałem pracę jako księgowy w dużej firmie. Tak mi się wtedy wydawało, bo nie była duża. Jednak była to moja pierwsza praca. Czułem się ważny.
Kiedy się obudziłem na dworze jeszcze było ciemno. Ciszę w mieszkaniu rozerwał budzik. Zegarek wskazywał dopiero piątą trzydzieści. Zaczynałem pracę zawsze o ósmej, ale z rana musiałem pobiegać. Budziłem się i jak zwykle myłem zęby, zakładałem dres i szedłem biegać. Tak żeby się obudzić. Moja narzeczona jeszcze spała. Wstawała dopiero o siódmej. Do tego czasu ja robiłem zakupy, wracałem z biegania i brałem prysznic. Zawsze kupowałem świeże pieczywo na śniadania. Tak robiłem co rano przez pięć dni w tygodniu, chyba od zawsze. Nawet w czasach zanim poznałem Natalię. Po śniadaniu odwoziłem ją do pracy i sam jechałem do swojej. Miałem trzydzieści jeden lat i pracowałem już jako główny księgowy w niezależnej firmie finansowej obsługującej wiele przedsiębiorstw, które nie posiadają własnych działów finansowych. Kolejnym etapem dnia było odebranie Natalii z pracy. Jeździliśmy na obiady do restauracji. Następnie do kina, teatru, czy na kręgle. Dopiero później do domu. Weekendy spędzaliśmy nad jeziorem. Wynajmowaliśmy tam dom.
Jeżeli kogoś zastanawia czy mieliśmy przyjaciół to odpowiedź brzmi nie. Nie mieliśmy czasu, a raczej ja nie miałem. Natalia nie była osobą społeczną i nie potrzebowała tego. Ja każdą wolną chwilę poświęcałem mojej narzeczonej. Prawda była taka, że mając ją wydawało mi się, że nie potrzebuję nikogo więcej.
Jeżeli kogoś zastanawia, kiedy odkryłem, że wszystko w moim życiu jest kłamstwem i dlaczego chcę zabić tego gościa i kim on jest to właśnie do tego zmierzam. Tylko wszystko trzeba przedstawić po kolei. Najpierw chciałem pokazać jakie miałem życie do tego momentu. Zapomniałem dodać, że na mojej posadzie całkiem nieźle zarabiałem i nie musiałem się martwić o pieniądze. Starczałoby mi nawet na głupie zachcianki, gdybym miał na nie czas. Albo gdybym chciał mieć na nie czas. Ale chyba odbiegam od tematu.
Więc pewnego dnia, jak zawsze z pracy odebrałem Natalię i pojechaliśmy na obiad. Tego dnia wybraliśmy się do bardzo ekskluzywnej restauracji. Były to moje trzydzieste drugie urodziny. Zamówiliśmy naprawdę drogie i wymyślne dania. Deser później równie dobry. Wszystko, co dostawaliśmy na talerzu wyglądało raczej jak dzieło sztuki niż obiad, a jak smakowało. Nie da się tego opisać. Moja narzeczona skończyła jeść pierwsza i wyszła do toalety. Wtedy widziałem ją przedostatni raz. Siedziałem przez godzinę jak głupi gapiąc się na drzwi damskiej toalety. Pewnie cały czas się śliniłem przez te wyborne zapachy dochodzące z kuchni. Musiałem wyglądać jak jakiś zboczeniec, bogaty perwers obmyślający plan wejścia do damskiego kibla, żeby z