Nowy Początek cz. I
- Vaynekan Mayhalt –
odezwał się ten z dystynkcjami kapitana – w imieniu prawa zostajesz zatrzymany.
- O co się mnie
oskarża?
- O udział w spisku
przeciwko koronie.
- To absurd! – Próbowałem
zaprzeczać.
- Odebrać mu broń i
przeszukać – z ust kapitana padł rozkaz. Trzech jego ludzi podeszło do mnie.
Dwaj z nich zaszli mnie od tyłu i podnieśli z miejsca chwytając dość boleśnie za
ramiona, trzeci odpiął mój pas z bronią i odłożył na stół. Następnie zaczął
przeszukiwać zawartość moich kieszeni.
- Są. Tak jak nam
mówiono.
Strażnik znalazł listy w wewnętrznej
kieszeni mego płaszcza. Przekazał je swemu dowódcy. Kapitan zerwał pieczęć
jednego z nich i pobieżnie zbadał treść.
- Zgadza się, nasz informator mówił prawdę. Zwiążcie go i
idziemy. Wszystkie zdania wypowiadali przesadnie głośno. Zupełnie jak gdyby
zależało im by karczmarz wraz ze służbą na pewno ich usłyszeli.
Ręce spętano mi grubym sznurem. Szczęśliwie
nie tak mocno by krew przestała krążyć. Wyszliśmy na ulicę, strażnicy utworzyli
wokół mnie krąg. Ci z kuszami stanęli za mną. Nie miałem co marzyć o ucieczce.
Nie minęło wiele czasu, a znaleźliśmy się przed miejską strażnicą. Był to
murowany z czerwonej cegły, parterowy budynek, otoczony wysokim stalowym
ogrodzeniem. Wprowadzili mnie do środka.