Mistrzowie Pokory
Ominęliśmy martwe ciało Stanisława i ruszyliśmy w stronę Gabriela i Michała, miotających pociski czystej energii w stronę pomarszczonej postaci odzianej w brązowy pancerz.
Siemowit radził sobie całkiem dobrze w walce z archaniołami. Zbyt dobrze. Michał, który przybrał nieco godniejszą postać od inkwizytorzyny, miał opalone lewe skrzydło. Gabriel, unosząc się kilka centymetrów nad posadzką, dzierżył płonący miecz. Obydwaj w złotych, olśniewających pancerzach.
Ja i Asmodeusz również zmieniliśmy postacie: Asmodeusz stał się olbrzymim barczystym młodzieńcem o skórzastych skrzydłach i zakrzywionych rogach, ja natomiast przybrałem postać istoty utkanej z mroku, w ornamentowej, czarnej szacie, z kapturem zarzuconym na głowę. Asmodeusz wzbił się kilka metrów ponad posadzkę komnaty, ja natomiast sunąc powoli w stronę walczących, wyciągnąłem dłoń, zdającą się być jedynie strzępem dymu. W dłoni pojawiła się mała, ognista kula, która jednak nie poszybowała w stronę Siemowita. Asmodeusz mnie uprzedził, szarżując na umarłego. Złapał go w pół i uniósł ze sobą. Jednym, sprawnym ruchem oderwał mu głowę.
- Tak to się robi, łamagi – rzucił w stronę archaniołów.
- Nie spieszyło się wam– mruknął Michał. Coś chciał jeszcze dodać, ale jego słowa zagłuszył huk zaklęcia. Do pomieszczenia, z sąsiedniej komnaty przedostał się pióropusz czerwonego płomienia.
- No i po kulcie Światowida – mruknął strzęp dymu. Do pomieszczenia weszli Drake, Octavia, Żyd i golem. Golem wszedł jako ostatni, poszerzając nieco przejście. Natomiast cała czwórka istot wyższych, zmieniła swoje postacie rezygnując ze skrzydeł i olśniewających pancerzy na rzecz ludzkich powłok.
- Jak się sprawdzili nasi rogaci przyjaciele? – zapytała z uśmiechem Octavia wskazując mnie i Asmodeusza podbródkiem.
- Całkiem nieźle. Dzięki Bogu zdążyliśmy zanim ten typ otworzył kolejną komnatę. Ten płomień, to było twoje dzieło? – mruknął Michał. Kobieta kiwnęła głową dumna z siebie niczym paw.
- Możemy już stąd iść? – zapytał Drake, ocierając krew z twarzy – Nie będę ukrywał, że mi się spieszy.
- A co, pewnie wybiera się pan niedługo do Nowego Świata, a wiele spraw jest jeszcze nie załatwionych, mam rację panie Drake? – powiedział z uśmiechem Asmodeusz. Drake tylko kiwnął głową.
- Drake ma rację. Wynośmy się stąd – mruknął Gabriel.
●
Jedli, pili i coś palili. Nie wiem co, wiem że dym wydawał się znajomy. Karczma była pełna gości. Polskie chamstwo… To jest, polska szlachta wypełniała ją po brzegi. Piwo, miód i wódka lały się strumieniami, mięso znikało ze stołów kilogramami, pochłaniane przez wiecznie głodne, wąsate paszcze.
Siedziałem cichutko w kąciku obserwując wąsatego grubasa, który świsnął jakiemuś żołnierzowi szablą koło ucha. Żołdak, do tej pory szukający okazji do bitki, spokorniał nagle patrząc z szacunkiem na grubasa. Twardowski budził szacunek wśród tej polskiej hołoty. Ale możecie być pewni, Moi Mili, że to tylko z tego powodu, że wyświadczył przysługę Zygmuntowi Augustowi, przywołując ducha jego zmarłej żony, Barbary. Król w zamian za kilka chwil ze strzępem wspomnienia swojej małżonki ofiarował Twardowskiemu majątek, który właśnie przepijał.