Róże w czerni cz-4
Artur w towarzystwie dwóch kolegów i Anety zastanawiał się, jak sprostać wymaganiom dziadka. Nie miał zamiaru się żenić, nie myślał też zrezygnować z jego majątku. Do Łazarza nie mógł jechać po poradę, na pewno by go wyśmiał. Więc postanowił działać sam na własną rękę i wierzył, że mu się uda. Gdy opowiedział kolegom romantyczną historyjkę o żonie, śmiali się głośno kręcąc głowami. Tylko Aneta zamrugała oczami i z niewinnym uśmiechem na ustach – spytała:
- To znaczy, że ożenisz się ze mną? Nareszcie, będę miała męża i pieniądze - szczebiotała, klaszcząc głośno w dłonie.
Artur patrzył na nią wzrokiem pełnym ironii, gdy przestała szczebiotać - odezwał się stanowczo.
-Posłuchaj, Aneta. Na żonę, ty się nie nadajesz. Ty jesteś stworzona bym cię bzykał, kiedy tylko najdzie mnie ochota, rozumiesz?
Spojrzała na niego, gniewnie marszcząc czoło.
- Nie patrz tak na mnie, zawsze mówię, co myślę. I znając mnie powinnaś wiedzieć, że chociaż się ożenię, będę cię nadal bzykał. Ale teraz żarty na bok. Spotkałem się z wami, by się wspólnie zastanowić, co robić dalej. Jedno jest pewne, by stać się bogatym, muszę się ożenić.
- Jak myślisz to zrobić?
- To proste. Wy mi znajdziecie dziwkę, a ja się z nią ożenię – nabrał powietrza. - Odbiorę, co mi obiecano, po roku, udowodnię jej zdradę i rozwiodę się z nią – dodał.
- A ja mam lepszą propozycję – odezwała się Aneta.
Wszyscy troje spojrzeli na nią z zaciekawieniem. Aneta przymrużyła oczy i zagadkowym spojrzeniem obrzuciła Artura.
- Ja znajdę ci dziewczynę, z którą bez problemu się rozejdziesz, tylko będzie cię to kosztowało. Dziewucha jest w długach po uszy, będziesz musiał to spłacić.
- Godna zaufania? Aneta pokiwała głową, że tak. - Kiedy z nią porozmawiasz? Pamiętaj, nie ma zbyt dużo czasu. Dziadek dał mi termin tylko dziesięć dni.
- Zadzwonię do niej jeszcze dzisiaj i dowiem się jak pracuje.
- Kto to jest, znam ją? – zapytał.
- Tak, widziałeś ją w dyskotece, przychodzi zawsze z tą rudą Kaśką. Mają wspólnie wynajęte dwupokojowe mieszkanie. To właśnie Kaśka, wspominała o jej problemach. Żal mi jej, bo nie dość, że sierota, to jeszcze tak głupio wpadła.
- Co o niej wiesz? Opowiadaj.
- Wiem tylko tyle, że dziewczyna ma poważne problemy finansowe. Przerwała studia, obecnie pracuje w jakimś supermarkecie na etacie kasjerki.
- Ile ma lat?
- Nie wiem dokładnie, ale nie daję jej więcej jak dwadzieścia.
- Posłuchaj, Aneta. Ona nie musi być taka ładna jak ty, ale niech będzie mądrzejsza od ciebie, to bardzo ważne. Mój dziadek jest wykształconym człowiekiem i nie da się tak łatwo nabrać.
- Znasz mnie i dobrze wiesz, że gdy się czegoś podejmę, nie spocznę dopóki wszystkiego nie doprowadzę do końca. Tylko jest jeden warunek.
- Jaki warunek? Nie znoszę, gdy mi ktoś stawia jakiekolwiek warunki, o tym powinnaś dobrze wiedzieć - rzekł wzruszając ramionami. - Więc słucham, co to za warunek? Wyjąkaj wreszcie, do cholery! – krzyknął, zrywając się z miejsca.
- Że się w niej… Naprawdę nie zakochasz - rzekła z łzami w oczach.
Artur siadając na krzesło, ryknął gromkim śmiechem.
- Powiedz szczerze, Aneta. Czy ja wyglądam na wariata? Chcę cię uprzedzić, że nigdy nie zakocham się w żadnej sprzedajnej dziwce. Myślę, że mnie dobrze zrozumiałaś, ty też nie stanowisz wyjątku - rzekł podniesionym głosem, wypijając duszkiem resztę coli.
- Powiedziałeś, co myślisz. Dziękuję za szczerość – odburknęła Aneta.