Miecznik (II)

Autor: poskart
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-Wszyscy już przybyli, książę Lesław prosi byś przyszedł do Sali i zajął miejsce za nim.

Krak nie protestował. Nie odezwał się wręcz wcale, on i rycerze na zamku byli sobie wdzięczni gdy mogli wymieniać z sobą tylko tyle słów ile musieli. Choć i tak było to o wiele więcej niż by chcieli. Miecznik przewiesił ostrze przez plecy i pomaszerował na salę lekko kołysząc się na boki, jak to miał w zwyczaju. Jego wygodne, skórzane buty miło skrzypiały na drewnianych posadzkach zamku. Książę siedział po środku stołu mając po prawicy Gregora pana na Krwawicy a po lewej Zygmunta, księcia rezydującego w pałacyku w Mitrędze.  Nic interesującego nie miało miejsca. Przeżył cztery godziny słuchając toastów, obietnic i tradycyjnych dla Wygórskiej szlachty pijackich przyśpiewek niskiej treści. Mógł też przysłuchać się jak jego pracodawca demonstruje mistrzostwo w zawieraniu interesów gdy umysł jest suto zaćmiony alkoholem. Praktyka ta była dość powszechna w królestwie Polowia, ale tu w Wygórzu zdawała się archaiczna i barbarzyńska. Wręcz niesmaczna. Lesław miał to najwyraźniej gdzieś. Po kilkunastu dzbanach wina i miodu jego goście najwyraźniej też. Zresztą złoty sokół będący jego herbem, musiał być rodowodem rodziny właśnie z północnego Polowia się wywodzącej. Nie zdarzyło się absolutnie nic. Krak jeszcze raz, dla pewności obszedł zamek i powrócił do swoich komnat. Jaśmin już spała.

 

***

 

Obudziło go pukanie w dębowe drzwi komnaty. Otworzył tak jak spał. W gaciach i z mieczem w dłoni. Starych nawyków nie da się tak po prostu porzucić.

-Panie, posyłałeś po mnie? – zapytał nie patrząc mu w oczy zgarbiony mężczyzna. Mistrz szybko otaksował go wzrokiem.

- To zależy kim jesteś.

-Jaśko – zapiszczał mężczyzna powodowany strachem w obliczu mordercy tak wprawnego jak Krak – jestem tu sługą. Miałem pokazać ci panie, miejsca co na nich księcia chcieli pochlastać. – Krak uniósł brew i grymas zniesmaczenia przebiegł mu po twarzy. Do listy rzeczy których nie znosił dodał w myślach ludzi nie znających dobrze własnego języka i odwrócił się rzucając krótko. – Poczekaj, ubiorę się.

                W godzinę później stali przy bramie.

-No i… - zapytał mistrz miecza rozglądając się wokół. Nie był zbyt zadowolony, że z samego rana miast wygrzewać się w łożu z Jaśmin, włóczy się w chłodzie po zamku z pół debilem. W dodatku zanosiło się na deszcz. Cholerna jesień robiła z Wygórza jedno wielkie osnute mglą bagno. – Jak to było Jaśko, podobnoś wszystko widział?

Sługa zdjął wełnianą czapkę z głowy i ścisnąwszy ją w obu dłoniach przykurczył kolana jak uczniak klasztornej szkółki wywołany do odpowiedzi. Większe obrzydzenie w mieczniku mógłby wzbudzić tylko pociągając nosem. Tymczasem przejętym tonem, Jaśko zaczął mówić kalecząc swą mowę ojczystą na tyle na ile pozwalały mu wrodzone zdolności.

-No to, najsamwpierf to naz ksionże wychodził se tom bramom… - tu wskazał na ponad cztero-metrową konstrukcję i powymachiwał chwilę rękoma jakby chcąc uzupełnić wypowiedź obrazami. Miecznik nie miał niestety zmysłu który potrafiłby interpretować tego typu przyruchy.  – No, znaczy siem chciał se wyjź ale tu nagle szczała świsła ji ksionże dał nura za wós. Mówie wam panie! Takiego nura dał, że ho ho… Jak za przeproszeniem psze pana pirdolona łasica! – w tym miejscu nastąpił szczegółowy opis łasicy i susa. Wszystko oczywiście zobrazowane za pomocą rozedrganych podnieceniem rąk Jaśka. Miecznik znów nie zrozumiał tego wyrafinowanego przekazu. Sługa zauważył w końcu karcące spojrzenie mistrza i urwał pokaz w pół ruchu ręki. Znów ścisnął czapkę jak uczniak i przeciągle pociągnął nosem. Miecznik tylko przewrócił oczyma ale w jego umyśle pojawiła się sugestywna wizja rozpłatania chłopka na dwoje… nie mógł tylko znaleźć odpowiedniego powodu. W końcu przestał szukać i skupił się na wykoślawionej opowieści. – No to my – znaczyż siem ja i Henieniek – Jaśko pokazał na siebie palcem mówiąc „ja” dokładnie tak jak się tego spodziewał południowiec – no więc my siem zaczelimyż rosglondać zkond ta szczała świszczy..

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
poskart
Użytkownik - poskart

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2011-10-27 15:01:53