Miastoprojekt
bry pomysł! Otocz swoje miasto murem, wtedy nikt ci nie ucieknie. Paweł: Z idealnego miasta nikt nie będzie uciekał. Andrzej: Tak myślisz? Rycerz: …miasto było otoczone murem. Czternaście baszt i dwie bramy. Sławkowska i Bytomska. Na basztach rycerze pełnią warty, wypatrują zbójców. Andrzej: A jak utrzymywali ze sobą kontakt? Rycerz: Przez posłańców. Andrzej: Paweł, czy ci się to jakoś nie kojarzy? Te wieżyczki, strażnice, mur. (zwraca się do Rycerza) Kogo się baliście, że budowaliście mury i fosy? Rycerz: Oj, Panie. Napastników z zewnątrz. Przecież Będzin był miastem przygranicznym. Bandy rabusiów na nas napadały, a i zdarzyło się że obce wojska. Andrzej: I co, tych czternastu bramkarzy w kolczugach z mieczami dawało radę obronie miasta? Rycerz: Cóż za język? Dobrze że nie żyję w tych czasach. My nie byliśmy bramkarzami. Załoga była liczna. Kwaterowała na zamku i oni bronili miasta. My braliśmy na siebie pierwszy cios. (Rycerz dochodzi do stołu, ogląda makietę) Musi Pan jednak pomyśleć o murze, o systemie obronnym. Paweł: Pomyślałem. Zainstaluję system setek kamer, które będą obserwować wszystko i wszystkich. Będzie też system mikrofonów, czujników elektronicznych, a to wszystko połączone z systemem dowodzenia. Mysz się nie prześlizgnie. Andrzej: W idealnym mieście nie może być myszy ani szczurów. W szklanych domach nie ma piwnic i strychów. W takim miejscu nie ma zaułków, tajemniczych miejsc. Pawełku! Czy Ty sobie zdajesz sprawę to jest przecież totalna inwigilacja! Panie rycerzu, wyście też pilnowali miasta, ale nie pilnowaliście ludzi. To jest różnica. Paweł: Ludzi trzeba pilnować. Nigdy nic nie wiadomo. Andrzej: Gdybyś mógł zajrzał byś ludziom do głowy, by wiedzieć co myślą. Mam nadzieję, że nie wprowadzisz w życie tego pomysłu. Paweł: Możesz się pomylić. Już wokół mnie jest kilka osób gotowych pomóc w realizacji tej słusznej idei. Rycerz: Widziałem zamek idąc do ciebie. Oświetlony, widoczny jak na dłoni. Kiedy przyjdą napastnicy, jak się obroni? Andrzej: Kto przyjdzie, jacy napastnicy? Rycerz: Obce wojska. Choćby Tatarzy. Król Kazimierz polecił bronić tego miasta po wsze czasy i ja jestem wierny rozkazowi. Andrzej: Nie przesadzaj z tą wiernością. Wiesz, Tatarzy przyjeżdżają ale pohandlować na targu, tam przy rzece, zresztą nie tylko oni. A swoją drogą, mamy rycerzy. Pod tym względem nic się w Będzinie nie zmieniło. Nawet jak wy to mówicie białogłowy noszą miecze. Rycerz: Białogłowy nie może być. Toć to zgroza. Koniec mojego świata. (Rycerz wkłada hełm żegna się i odchodzi. Andrzej dzwoni do Jacka) Andrzej: Jacek…już wszystko wiem o systemie obrony miasta. Tak… nie z książki… z innego źródła… bezpośredniego, że tak powiem. Od rycerza… nie, nie żartuję… tak… nic nie piłem!… Sam jesteś marzyciel! (Zdenerwowany wyłącza telefon, zwraca się do Pawła) Andrzej: Nie uwierzył mi. Paweł (patrzy na makietę, nie zwraca uwagi na Andrzeja): A może jednak zbudować mur… Andrzej(ironicznie): Zbuduj podwójny mur. Fosę wykop dookoła. Postaw zasieki i bunkry a dla siebie zbuduj mauzoleum. (Paweł zapisuje coś w notesie) Akt I Scena X (Andrzej i Paweł spierają się o idealne miasto) Andrzej: A jak rozwiążesz problem przyjezdnych, obcych. Ktoś przecież zechce ich odwiedzać, a jeżeli to będą nieodpowiedni ludzie? Paweł (wstaje i chodzi nerwowo, dochodzi do okna i patrzy przez nie): Każdego sprawdzimy...prześwietlimy na wylot... Ale, zaraz zaraz ...Andrzejku mam dla ciebie arcymiłą wiadomość, jedzie do nas... Andrzej: Rewizor? Paweł: Nie bądź taki Gogol, lepiej chodź zobacz, jakiś jeździec na koniu w mundurze chyba z epoki napoleońskiej stoi pod domem. Idzie tu do nas. Andrzej: Nie. Już nikogo nie wpuszczaj, zamknij drzwi. Paweł: To cicho teraz… (Energiczne pukanie do drzwi) Głos zza drzwi: Jest tam kto? Proszę otworzyć. (Pukanie nie ustaje) Paweł (nie wytrzymuje): Kim Pan jest? Głos: Jestem Ja