Miastoprojekt

Autor: Grzegorz
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

30; nie umiałem czytać… do szkół nie chodziłem. Andrzej: No nie wiem… widzi Pan, ja piszę o ludziach, którzy coś zrobili dla miasta, a Pan… no sam Pan rozumie. Furman: …bo ja tylko ten węgiel rozwoziłem…żeby ciepło w domach,...zupę ugotować, pierogi, ciasto upiec, w cieple posiedzieć… nie… nie umiałem czytać, głowy nie miałem… ale całe miasto znałem… wszędzie rozwoziłem węgiel, tonę węgla, czy nawet dwie, codziennie przez 50 lat. Dużo ludzi znałem. Andrzej: Skąd Pan , Panie Lucjanie ten węgiel brał? Furman: Z Paryża Panie...wstawałem codziennie o drugiej , trzeciej w nocy konia zaprzęgałem do furmanki i wio do Paryża. Andrzej (ironicznie): To Pan bywały. Codziennie w Paryżu. Furman: Węgiel z Paryża dobry, dużo ciepła dawał a popiołu z niego nie za dużo. Andrzej: No dobrze, dobrze powiem wszystkim że mieszkał w naszym mieście Lucjan, furman, a Pan niech wraca dobry człowieku... No, żegnam. Furman: To Pan powie o mnie... w książce napisze... ludzie przeczytają... i w dużym mieście dowiedzą się ... że ja ten węgiel...bo ja nigdy z Będzina nie wyjeżdżałem... nigdzie... całe życie ...wio koniku ( szczęśliwy odchodzi) Paweł: I co Andrzej wstawisz go? Andrzej: No ale co on… nic właściwie… tylko ten węgiel... nie pasuje… no sam widzisz. Paweł: No tak. Ja to rozumiem. W moim mieście też nie ma miejsca dla szarych i przeciętnych. (muzyka: utwór zespołu King Crimson ,,Na zamku karmazynowego króla”) Koniec aktu I Akt 2 (Sztuka w sztuce) Scena I (1939 rok. Ubogie mieszkanie żydowskie. Herszlig – ok. 50 lat, siedzi w rogu pokoju i czyta Pismo Św.-Psalmy. Jego córka Salina-[ Salinę powinna grać Kasia z aktu I]- siedzi przy stole, uczy się wiersza J. Kochanowskiego) Herszlig: „… Kładę się, zasypiam, i znowu się budzę bo Pan mnie podtrzymuje. Nie lękam się tysięcy ludu Choć przeciw mnie dokoła się ustawiają…” (przerywa czytanie Pisma) Salino, miałem sen. Śnił mi się wielki pożar synagogi… Salina (powtarza fragment wiersza): ,,wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim moja droga Orszulo tym zniknieniem swoim, pełno nas a jakoby nikogo nie było Jedną maluczką duszą tak wiele ubyło” (z książki wyjmuje list, czyta z rozmarzeniem) Tato, czy mogę wyjść? (kończy naukę, zamyka książkę) Herszlig: Chcesz się spotkać z Jasiem? Salina: Tak, tato. Herszlig: To jest dobry chłopak, ale czy mu czasem nie przeszkadza żeś ty żydowska dziewczyna? Salina: Nie, tato. Herszlig: Mam przeczucie, Salino, że zbliżają się złe czasy. Dobrze, że Róża, twoja matka, tego czasu nie dożyła. Salina: Będzie dobrze, tato. Herszlig: Choćby nie wiem co się stało Salino nie opuszczę cię i ty trwaj przy ojcu. Salina: To ja już idę, tato ( wychodzi) Herszlig: (patrzy za odchodzącą córką i zamyślony mówi) ... Ładny ten wiersz... jak to mówiła... ,,jedną maluczką duszą tak wiele ubyło”... Akt II Scena II (W tle zamek, obok synagoga. Salina i Jaś spacerują po górze zamkowej. romantyczna muzyka z filmu ,,Love Story” ) Salina: …ładnie napisałeś w liście „…jesteś dla mnie jak kwiat na łące…” Jaś: Bo jesteś... Salina: Inne dziewczyny chyba też dostrzegasz? Na łące jest dużo kwiatów. Jaś: Salinko, to szczęście że cię poznałem. Salina: Nie wszystkim się to podoba, że ja Żydówka, i ty, Polak… Jaś: To jest nieważne Salina: Ty jesteś u siebie. Jaś: Wy tu też jesteście setki lat. Popatrz na Górę św. Doroty – niech to będzie dla ciebie góra Synaj, a Przemsza – Jordanem, a ta synagoga pod zamkiem Świątynią Dawida, i masz już ojczyznę. Salina: Janku, jesteś dobry i taki kochany. Mój tata cię lubi, ale teraz jest smutny i ma złe przeczucia co do przyszłości. Jaś: Będzie dobrze. Wszystko się ułoży Salino. Jesteś moją radością i… Salina: I czym? Jaś: Nie domyślasz s

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Grzegorz
Użytkownik - Grzegorz

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2007-09-07 21:14:39