Matka Herezji - Rozdział I

Autor: KonradStaszewski
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

, że mógł swobodnie obserwować otoczenie - bolały go jeszcze oczy ale był dość wytrzymały na ból, lata ćwiczeń w zakonie go zahartowały. Przed nim stał ten sam młody mnich, który wcześniej trzymał go za rękę. Dopiero teraz go poznał, to był Jamal. Trzymał w rękach jakąś złotą miseczkę. - Wypij to Panie. Werterheusen nie pytał nawet co to jest, całkowicie zaufał mnichowi. Znał go jak samego siebie. Pamiętał ten dzień kiedy Jamala przygarnął pod swoje skrzydła. Był jeszcze mnichem kiedy rodzice chłopca zginęli. Krążyły różne plotki ponieważ małżeństwo Borgiów od dłuższego czasu nie wychodziło z domu i nie pokazywało się na mieście. Werterheusen znał ich dobrze i rozumiał, że młodość także ma swoje prawa. Jamal nigdy nie sprawiał im kłopotów, więc mogli sobie czasem pozwolić na chwilę relaksu, samotności we dwoje. Nigdy nie próbował ich też nawracać na swoją wiarę. Byli jego bliskimi przyjaciółmi i nie chciał ich urazić. Tej pamiętnej nocy także miał inny zamiar. Przejechał pół miasta, żeby tylko pochwalić ich syna - wspaniale się uczył w szkole zakonnej. Nie spodziewał się takiego widoku. Gdy tylko dotarł do domostwa zeskoczył z konia i przez wyłamane drzwi wbiegł do środka. Tylko w jednym pokoju palił się kandelabr. To co kiedyś było meblami teraz nie nadawało się nawet do palenia. Wszystkie okna były powybijane. Potknął się o dwa ciała. Znalazł jakiejś świecy i odpalił jej knot od kandelabru. Pochylił się nad ciałami. Bez wątpienia byli to Ronald i Emmeline Borgia. Bladzi, w ich oczach nie znalazł żadnej iskry życia. Widocznie z kimś walczyli bowiem ich członki były połamane i powykręcane w nienaturalnych pozycjach. Najbardziej zainteresowały go jednak dziwne ślady na nadgarstkach, przegubach dłoni i tętnicy. Jakby coś ich pogryzło. Ale owady nie są w stanie wypić z człowieka całej krwi i nie mają takiego zmysłu, żeby gryźć symetrycznie w tych samych miejscach. To musiało być coś bardzo silnego, przecież zdemolowało cały dom. I nie wiedział co to mogło być za zwierzę. Te nakłucia jakby igłą i krople krwi na ubraniach przez lata nie dawały mu spokoju, nie mógł spać w nocy. Cały czas miał przed oczami to co wtedy zobaczył. Spalił zimne ciała wraz z budynkiem. W jakiś czas później Kościół oficjalnie ogłosił o pojawieniu się tajemniczej zarazy, którą dzięki bożej pomocy udało się opanować zanim zaczęła rozprzestrzeniać w całym państwie. Werterheusen zaczął się domyślać co to mogło być ale bał się do tego przyznać. Znalazł dokumenty w podziemiach Świątyni świadczące o podobnych przypadkach we wcześniejszych okresach istnienia Kościoła. Ale to było zbyt przerażające, aby mogło być prawdziwe. Wtedy też zdecydował się przyjąć Jamala pod swój dach. Zawsze traktował go jak młodszego brata. **** Musiało minąć wiele czasu. Nie wiedział kiedy i jak znalazł się przy stole. Siedział na drewnianym krześle pośrodku komnaty. Rozejrzał się dookoła. Wszystkie żyrandole były zapalone. Gładkie gipsowe ściany, obrazy i zbroje, nawet posągi ustawione przy drzwiach. Nie miał wątpliwości, że znajduje się w podziemnej komnacie swojego pałacu. Naprzeciwko niego stało około tuzina mężczyzn. Ich zbroje tańczyły tęczą kolorów pod łukowym sklepieniem komnaty. - Czas żebyśmy porozmawiali. - Znowu ten sam tubalny głos świdrował mu umysł. Czuł się jak na przesłuchaniu. - Chyba, że nie czujesz się na siłach. Werterheusen wiedział wreszcie z kim ma do czynienia. To był Aragon - najstarszy wśród obecnych rycerzy - mnichów. Odkąd tylko Werterheusen wszedł do zakonu od razu zaczęły sie między nimi scysje i nieporozumienia. Werterheusen podejrzewał, że jego konkurent zazdrości mu tak szybkiej kariery w zakonie. Sam został mianowany jedynie Skarbnikiem Zakonu a przecież też miał niemałe zasługi. - O czym? - Dobrze wiesz o czym! - Krzyknął Aragon. Werterheusen spojrzał mu głęboko w oczy ale ujrzał jedynie bezdenną przepaść. Popatrzył na twarze pozostałych ale wszystkie były kamienne a oczy szklane. - Też macie wrażenie, że ktoś Was obserwuje? Arago

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
KonradStaszewski
Użytkownik - KonradStaszewski

O sobie samym: Twórczość wydana to: OPOWIEŚCI Z PRZEKLĘTEJ DOLINY: UCIĘTA MOWA, wydawnictwo BLACK UNICORN, 2009r. (30 egzemplarzy); Wsłuchaj się w siebie, wyd. E-bookowo, 2008r.; Wiersze rodzinne: W hołdzie Zygmuntowi Dubińskiemu, wyd. Serwis Literacki WWW.knowacz.pl, 2008r.; Wiersze wybrane głosami internautów: Zapisane głosami, wyd. Serwis Literacki WWW.knowacz.pl, 2008r.; ARKUSZE LITERACKIE Stowarzyszenia Twórców Wszelakich Nr 1/2/2008 Grudzień 2007 r./ Styczeń 2008 r. (fragmenty Opowieści z Przeklętej Doliny: Ucięta Mowa); Magazyn literacko-artystyczny szafa, nr. 26/27 (grudzień 2007) (opowiadanie pt. Sen?); Opowieści z Przeklętej Doliny: Ucięta Mowa, wyd. Serwis Literacki WWW.knowacz.pl, 2007r.; tete a tete spojrzenia wiersze, wyd. Spółka Wydawnicza HELIODOR, 2006r. (3 wiersze konkursowe).
Ostatnio widziany: 2012-12-14 18:31:47