Koloman: Księga Przeznaczenia
ężnik, wymyślił "Księgę Przeznaczenia". Dzięki odpowiednim zaklęciom, zwyczajna księga zapisywała życie i przygody wybranej osoby, wyprzedzając je czasowo. Żaden śmiertelnik nie mógł wiedzieć, że jego los jest zapisany z góry przez maga, że nie ma ona na nie żadnego wpływu. I, oczywiście, nie mógł widzieć księgi i zmienić swego przeznaczenia. Był jedną z nitek poruszanych przez maga. Dzięki takim działaniom można było wywoływać wojny, zwyciężać wrogów i zdobywać królestwa. Ale można było także pokonać innych czarnoksiężników i rosnąć we władzę i siłę. Ciebie, Majronie, mój ojciec wybrał na tego, który ostatecznie podniesie jego władzę. To nie ty zwyciężałeś wrogów, zdobyłeś królestwo i miłość poddanych - to zapisał mój ojciec w twojej księdze przeznaczenia. Spełniłeś wszystko, czego on sobie życzył. Oto ta księga - to mówiąc, wskazał na księgę, która nagle pojawiła się w jego rękach i skinął na Majrona, by się zbliżył. Maj powoli podszedł do tronu i wziął do rąk księgę oprawioną w skórę. Kartkował stronę po stronie, aż zatrzymał się w połowie i po namyśle rzekł: - Czyżby to miała być moja ostatnia przygoda? - Tak - odrzekł Maj. - Myślę, że wyjaśnisz mi, dlaczego zapis w księdze urywa się i nie ma w niej zapisanej mojej śmierci. Mag milczał przez chwilę. Zdawało się, że myśli jego błądzą gdzieś daleko w przeszłości. Następnie odezwał się silnym, władczym tonem. - Mój ojciec miał ucznia, który był zbyt gorliwy w nauce rzemiosła i nie zdając sobie sprawy z wartości księgi, którą przypadkowo odkrył, zabrał ją z zamku, wyjeżdżając z jakimś poleceniem Maga. Po drodze spotkało go nieszczęście i księga zniknęła. Oto dlaczego nie zapisano w niej twoich kilku przygód, w czasie których zdobyłeś przyjaźń Kolomana, a przede wszystkim nie zapisano twego ostatniego zadania i śmierci. - Czy to znaczy, że zmieniłem częściowo przeznaczenie, poznając Kolomana i Hrabiego Brandta i przybywając tutaj? - zapytał Majron. - Niezupełnie - mag zmarszczył brwi, jakby lekko zaniepokojony. - Rzeczywiście, postać Kolomana nie była przewidziana w Twoim życiorysie, jak i poznanie Hrabiego. Ale wykorzystałem te fakty, aby ściągnąć cię tutaj - przez tych właśnie ludzi. - To znaczy - Koloman myślał intensywnie - że Brandt znalazł księgę, poznał się na niej i chciał oddać ją Majronowi. Myślę, że wtedy straciłaby swą moc. - To prawda - mag zerwał się z tronu, lecz Majron był szybszy. Ochraniając księgę rzucił się z nią do ucieczki. - Nic z tego - zaśmiał się Mag. - Mogę ją odzyskać w każdej chwili dzięki zaklęciu. Lecz ona na nic ci się nie przyda. Jesteście wszyscy zgubieni. - Mamy jeszcze przyjaciół - dobitnie rzekł Koloman - a ty widocznie nie potrafisz dopisać nic do księgi. Ojciec nie przekazał ci swoich zaklęć. - Milcz, zuchwalcze - mag zaperzył się i wyciągnął przed siebie dłonie. - W jednej chwili mógłbym zmienić cię w proch lub głaz. Lecz chcę nacieszyć się tą chwilą i odebrać wam ostatnią nadzieję. Myślisz, że nie znam twoich przyjaciół, że nie pokierowałem wszystkim jak należy? Mag ponownie zasiadł na tronie, mówił teraz spokojnie, jakby relacjonował zdarzenia dawno przeżyte: - Porwałem Hrabiego Brandta i odebrałem mu księgę. Wykorzystałem Twoją obecność, Kolomanie, abyś powiadomił o tym Majrona. Wstrzymałem burdę, która wisiała w powietrzu, gdy tych kilku wojowników na ulicach Naski zaczaiło się na was. Doprowadziłem także spokojnie i statek Panthery na miejsce spotkania. Postarałem się także o to, by Wolar przypomniał sobie, kto wykrył i udaremnił jego spisek przeciwko królowi Staryjskiemu. Nie wiedziałeś, że to on stał na jego czele. Jest Ci teraz niewymownie wdzięczny - zaśmiał się Mag. - Nie myślisz chyba, że otrzyma Wam wierności? - Nie wierzę - krzyknął Koloman - że to Wolar! Jest na to za młody! - Tak, jest młody, ale żądny władzy. Jest także pamiętliwy i nie przebacza wrogom. - O co chodzi z tym spiskiem? - zapytał Majron. - Musisz wiedzieć - odpowiedział Mag - że przez wiele lat Starią rządził król San Tuon II. Był potężnym w