"Jak prawie zostałem mężczyzną"

Autor: Maryjusz70
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Ech! Dziecinne bajania i strachy ! Za chwilę pójdę do ósmej klasy, a to już w zasadzie „starsza młodzież”, niedługo potem do szkoły średniej, a to już prawie dorosłość. Żeby tylko poznać jakąś panienkę i móc powiedzieć do kolegów „chodzę z tą dziewczyną tak od niechcenia, bo szkoda mi ją rzucić” - to dopiero byłoby coś !

Rozmyślania przerwał mi pisk zatrzymujących się wagonów. Wskoczyłem do pociągu i zająłem moje ulubione miejsce. Na piętrze, tuż przy schodach, ale twarzą do drzwi wejściowych, aby na kolejnych stacjach móc obserwować wsiadających pasażerów.

Z ostatniego wagonu niepewnie wysiadł na peron słusznej postury konduktor, na którego kolejowym mundurze przypięto plakietkę z budzącym respekt napisem „Kierownik Pociągu”. Po otarciu z nalanej twarzy bawełnianą chusteczką zalegających strużek potu, sięgnął po służbowy metalowy gwizdek. Czerwone, czerstwe policzki oraz niepewny krok Pana Kierownika tylko po części był skutkiem panującego dzisiaj południowego, czerwcowego upału. Niezgrabnie przekrzywiony ciemnogranatowy krawat, smutno zwisający w górnych częściach rozchełstanej białej koszuli oraz dosyć wyraźna bełkotliwość w głosie jednoznacznie świadczyły o zaspokojeniu pragnienia w długiej drodze z Rozwadowa trunkami o mocy większej niż sprzedawana na stacjach oranżada w plastikowych woreczkach.

- Wsiadać prrroszszsze ! - krzyknął przeciągle konduktor, starając się nieudolnie wykazać swoją orientację czasoprzestrzenną i całkowite panowanie nad sytuacją. Stojąc na pierwszym stopniu wagonowych schodków, kierownik zadął w gwizdek, który pobudzony dawką dwutlenku węgla z niemałą zapewne zawartością alkoholu etylowego, wydał z siebie dobitny świst. Pociąg powoli ruszył.

Stwierdzając, iż nic więcej ciekawego nie wydarzy się w pustawym o tej porze wagonie, sięgnąłem do swojego bagażu. W parcianym plecaku znajdowało się kilka wypożyczonych dzień wcześniej w bibliotece miejskiej książek i cudem zdobyty „spod lady” przez mamę ze szpitalnego kiosku „Ruch” miesięcznik „Młody Modelarz”. Po raz kolejny przeglądnąłem schemat montażu kartonowego modelu włoskiego pancernika „Vittorio Veneto” układając w myślach poszczególne etapy sklejania statku. Oczami wyobraźni widziałem już gotowy model okrętu prezentujący dumnie swoje sześć dział kalibru 381 milimetrów. Potem wyjąłem pierwszy tom „Ogniem i Mieczem” Sienkiewicza, zastanawiając się przez chwilę, czy nie za wcześnie zabieram się tej licealnej lektury. Zagłębiłem się w czytanie książki, przenosząc się w czasie o dokładnie 336 lat wstecz na zimowe stepy Dzikich Pól, gdzie dzielny husarz Jan Skrzetuski i jego kompania uwalniają z rąk rzezimieszków Zenobiego Abdanka.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Maryjusz70
Użytkownik - Maryjusz70

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2024-11-01 17:41:22