"Jak prawie zostałem mężczyzną"
Porzuciwszy wcześniejszy zamiar „zagadania” do całkiem ładnych blondynek, opuściłem zrezygnowany ręce, podciągnąłem ciężkawy plecak i krokiem potępieńca udałem się na peron.
Wtedy, nawet przez myśl mi nie przeszło, że za trzydzieści dwa lata ten lekko pryszczaty nastolatek zostanie porównany przez piękną brunetkę do brazylijskiego aktora Andiego Garsiji.
Przechodząc obok prostokątnego malutkiego budyneczku, którego koślawy napis WC informował potencjalnych podróżnych, iż mogą bez uiszczania żadnych opłat, stojąc nad ziejącą okrutnym odorem dziurą załatwić swoje najpilniejsze fizjologiczne potrzeby pomyślałem, że są gorsze rzeczy niż cienki głosik i dwa pryszcze na nosie. Całe wakacje przede mną ! Jeszcze spotkam swoją miłość ze snów i będę miał o czym opowiadać Maszkaronowi, który jeśli wierzyć jego opowieściom, nawet trzymał się za rękę ze swoją dziewczyną.
Wciągając wbrew swojej woli obrzydliwy i bijący po nozdrzach smród dziesiątek, setek, tysięcy, a może milionów załatwionych do dwóch dziur w podłodze najpilniejszych potrzeb fizjologicznych usłyszałem dochodzący z głośnika jedynego na stacji peronu skrzeczący komunikat podawany prawdopodobnie przez jedyną pracownicę stacji PKP.
„Pociąg osobowy z Rozwadowa do Przeworska wjedzie na tor pierwszy przy peronie. Powtarzam. Pociąg osobowy z Rozwadowa do Przeworska wjedzie na tor pierwszy przy peronie. W trakcie wjazdu pociągu proszę zachować ostrożność i nie zbliżać się do toru” .
Po kiego grzyba informować pasażerów o pociągu, który wjeżdża na jedyny peron i jedyny tor stacji o numerze tegoż jedynego toru ? Absurd i śmieszność komunikatu podawanego na lotnisku Okęcie w Warszawie szukającego pasażera Stanisława Palucha w „Misiu” Barei, przy głupkowatości leżajskiego komunikatu kolejowego wypadały bardzo lichowato.
Wiedziałem z długoletniego doświadczenia, iż słowa „wjedzie na tor” oznaczają dokładnie tyle ile oznaczają. Pociąg wjedzie na tor. Natomiast, czy to doniosłe wydarzenie nastąpi za minut pięć, dziesięć, czy też za piętnaście sekund to już jest mało istotny szczegół. Tak też stało się tym razem. Nowoczesna spalinowa lokomotywa wtoczyła się po dziesięciu minutach na tor, ciągnąć za sobą cztery piętrowe wagony. Nowoczesna.
Pamiętam stalowe, ogromne, buchające czarnym i białym dymem ze wszystkich stron parowozy, które jeszcze do niedawna jeździły tą trasą. Niesamowicie mnie fascynowały, ale też bałem się ich i za każdym razem, gdy wjeżdżały na stację, kurczowo ściskałem mamę za rękę. Te ogromne czarne potwory były stałym gościem moich dziecięcych snów, które przy ich uczestnictwie zawsze zmieniały się w koszmary. Paniczny lęk budziły we mnie ich wielkie czarne tłuste i oślizgłe brzuchy, buchające kłębami czarnego dymu i ogniem kominy i reflektory patrzące groźnie ma małego podróżnika. Te czarno-czerwone potężne parowozo-smoki goniły nieustannie małego Dariuszka, który bezskutecznie próbował uciec przed nimi na swoich małych chłopięcych nóżkach.